Oficjalna strona autora powieści pod tytułem WERONIKA
weronikapowiesc.prv.pl
Wstęp
Weronika to powieść o pięknej młodej kobiecie o długich ciemnych włosach, która jest wrażliwą i uczciwą osobą, opierającą swoje życie na wierze do Boga, która od najmłodszych lat przeżywała trudne chwile, może być przykładem życia dla każdego wierzącego człowieka. Doświadczenia, które zdobyła, sprawiły, że potrafi wyjść z najtrudniejszych opresji. Ewidentne działanie Boga w jej życiu pomaga jej oraz ludziom, których wspiera i pomaga swoim dobrym sercem. Opowiadanie to jest przykładem wiary, nadziei i miłości, w których użyto przykłady podjętych błędnych decyzji przez niektóre osoby które tutaj są wymienione, doprowadzając ich życie do nieszczęścia i zguby. Pomimo że jej życie zmienia się całkowicie, z kopciuszka staje się bardzo bogatą kobietą nie zmienia to jej podejścia do wiary, którą zawsze stawia na pierwszy miejscu, oraz miłości i szacunku do drugiego człowieka. Wiara w życiu człowieka oparta na przykazaniach Bożych sprawia, że życie staje się piękniejsze i łatwiejsze, wartości materialne nie mają wtedy żadnego znaczenia. Imiona osób, które pojawiają się, są przypadkowo dobrane i nie są powiązane z żadnymi osobami, jak również nazwy firm są wzięte przypadkowo. Zapraszam do bezpłatnego rozpowszechniania tej powieści w Internecie i wśród znajomych.
Czytając tą powieść, wyobraź sobie tych ludzi, miejsca i daną sytuację, tak jakbyś był obok tych osób, bo właśnie tak powstała ta powieść i dzięki temu bardziej dogłębnie przeżyjesz daną sytuację i będziesz czuł się, jakbyś oglądał film.
Opowiadanie podzielone jest na części i może być udostępnione publicznie bez ograniczeń, tylko w całości, bez zmiany tekstu pod tytułem WERONIKA.
Sprzedaż z w jakiejkolwiek postać zabroniona.
Autor anonimowy
2024 rok
Początek część pierwsza
Kinga, to mama Weroniki, była kobietą o długi ciemnych, lekko kręconych włosach. Jest kobietą bardzo wierzącą i pracowitą, ale prostą i słabo wykształconą z powodu biedy, którą zaznała, dlatego pracuje jako sprzątaczka. Mieszkanie, które Kinga sama wynajmuje, jest małe. Dom rodzinny, w którym mieszkała razem z babcią jest pusty, dlatego po jej śmierci postanowiła zostawić wszystko i przyjechać do dużego miasta, aby tutaj pracować i żyć. Kinga nigdy nie wstydziła się swojej pracy i była wdzięczna Bogu za wszystko, co dostała i nigdy nie narzekała na swój los jedynie, czego pragnęła to poznać mężczyznę, którego pokocha ze wzajemnością i stworzy rodzinę.
Kinga rano wstaje i idzie do pracy w hotelu sprzątać pokoje. Następnie udaje się na zakupy i wraca do domu, aby odpocząć po ciężkiej pracy i tylko jak ma taką możliwość, idzie do klasztoru, w którym się modli przed obrazem Matki Boskiej z dzieciątkiem Jezus na rękach. W niedzielny słoneczny poranek dzwoni elektroniczny budzik. Kinga wstaje, aby go wyłączyć, myje się, ubiera i wychodzi o szóstej rano na poranną mszę. Kinga zawsze lubi modlić się w ciszy, dlatego jest pierwsza w Klasztorze i zajmuje miejsce w ławce, w której klęka i się modli czekając na rozpoczęcie mszy.
Wojtek, to ojciec Weroniki, pochodzi z bogatej rodziny i swój biznes prowadzi w Ameryce, w której mieszka razem z bratem Józefem, z którym jest skłócony i nie rozmawiają za wiele. Siostra Elwira i ojciec Waldemar pracują w tej samej firmie HMS prowadząc sprzedaż oraz produkcją różnych wyrobów ze stali. Filię swojej firmy Wojtek ma w Polsce, w której kiedyś mieszkali i należy tylko do niego, dlatego co jakiś czas wraca do Polski do swojej willi, żeby dopilnować interesów, w której ma zaufanego przyjaciela Tomka jedynie utrzymuje kontakt ze swoją siostrą Elwirą, z którą często rozmawia przez telefon. Mama Wojtka Zofia zajmuje się domem, i to ona tam o wszystkim decyduje. Wojtek tej nocy nie może spać obracał się z jednego boku na drugi w końcu zdecydował się wstać popatrzył na swój elektroniczny zegarek na ręce i wstaje, myje zęby ubiera się sprawdza telefon bierze kluczyki od samochodu i podchodzi do swojego okna, z którego widzi swój najnowszy samochód BMW. Wojtek po chwili odkłada kluczyki idzie pieszo do klasztoru, który w dzieciństwie był jego rodzinną parafią. Ze względu na miejsce zamieszkania. Wolno, ale za to zdecydowanym krokiem wchodzi do klasztoru w ostatniej chwili, kierując się
na. nawą główną w kierunku ołtarza, wszystkie ławki są już prawie zajęte, dlatego Wojtek znajduje pierwsze miejsce z brzegu uklęka przed ołtarzem, następnie kieruje się w miejsce do ławki, przy której klęczy Kinga. Spoglądają na siebie przez chwilę i Wojtek siada obok niej. Zawsze, kiedy Wojtek widzi obraz Matki Bożej, przypomina sobie, jak był tu pierwszy raz. W tym momencie Kinga kończy modlitwę i siada na ławce spoglądając na Wojtka, który wpatrzony w obraz Matki Bożej, nieświadomy, że Kinga go obserwuje, odbywa podróż w marzeniach, jak był małym chłopcem ubrany w garnitur i przyjmował pierwszy raz Pana Jezusa do serca. Podczas mszy Wojtek nie zwraca uwagi na Kingę aż do momentu, kiedy przekazują sobie znak pokoju i podają sobie ręce. W tym momencie Wojtek ponownie zachwyca się piękną kobietą, która obok niego siedzi. W tym dniu Wojtek i Kinga byli bardzo spokojni i z wielkim wzruszeniem czekali, aż przyjmą Pana Jezusa do serca. W momencie, kiedy mieli wyjść wstał pierwszy Wojtek, bo siedział z kraju, następnie za nim wyszła Kinga, która na krawędzi potknęła się i prawie upadła. Jednak Wojtek to zauważył w ostatniej chwili łapie za rękę Kingę, aby nieupadła na podłogę. Kinga jednak już miała problem podejść dalej. Widząc to, Wojtek powiedział cicho.
– Pomogę pani.
Trzymając ją za rękę odprowadził ją do ołtarza i następnie wrócił z nią do ławki. Po mszy świętej Kinga, trzymając się Wojtka, razem wyszli z kościoła. Zaczęli rozmawiać o niefortunnym upadku, po którym Kinga uszkodziła kostkę i tak ją bardzo bolała, że musieli powolutku iść do jej mieszkania, cały czas rozmawiając, jakby znali się od dawna. Przystojny Wojtek, który był dżentelmenem, poprosił ją tylko o numer telefonu, pożegnał się z Kingą, wrócił do swojego dużego domu. Znajomość Kingi i Wojtka trwała dłuższy czas, rozmawiali do późnych godzin nocnych przez telefon. W końcu pewnego dnia Wojtek zaprosił Kingę do restauracji i tam się jej oświadcza, ale proponuje wziąć z nią cichy ślub bez wesela, bo wie, że jego ojciec Waldemar i matka Zofia nie poprą związku ze sprzątaczką. Dlatego decydują się ukryć to przed rodziną, dopóki nie pojedzie razem z Kingą do Ameryki i w tym czasie nie wymyślą co dalej. Przekazują rodzinie, że firma w Polsce ma problemy i muszą tu zostać przez jakiś czas i tylko od czasu do czasu przyjedzie do ameryki aby dopilnować tam firmę i na razie wszystko zlecił Elwirze i bratu Józefowi co mają robić.
Ponieważ Kinga nie miała swojej rodziny postanowili wziąć ślub w Klasztorze, w którym Wojtek miał Komunię, zapraszają tylko Elwirę i dobrego przyjaciela z firmy Wojtka Tomka. Elwira po przyjeździe pyta brata.
– Co ty wyrabiasz, dlaczego nie chcesz normalnego ślubu z rodziną? Przecież wiesz, jak się ucieszą.
– Wiem, ale znasz rodziców, oni nie zaakceptują Kingi. Dlatego na razie podjęliśmy taką decyzję.
Do pokoju, w którym są przygotowania do ślubu wchodzi Kinga, która pierwszy raz spotkała się z Elwirą.
– Witaj Elwiro.
– Witaj Kingo.
Podchodzi do niej i ją przytuliła na powitanie.
– Cieszę się, że Wojtek w końcu się zakochał. Tylko szkoda, że w taki sposób to się odbywa.
– Dla mnie najważniejsze jest, że się kochamy resztę nie liczy się damy radę.
Miną jakiś czas, Wojtek zabronił chodzić Kindze do pracy i prosił, żeby zajęła się domem. Pewnego dnia Kinga mówi do Wojtka.
– Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Będziesz tatą.
Wojtek z radości podbiega do niej ścisnął ją i mówi.
– Niemożliwe naprawdę to super.
W dniu, w którym Kinga urodziła dziecko, Wojtek cały czas uciekał do firmy, która stała się jego drugim domem, i coraz rzadziej chodził do Klasztoru na mszę mówiąc, że nie ma czasu. Kinga była rozczarowana zachowaniem Wojtka, który na pierwszym miejscu stawiał pracę, twierdząc, że najważniejsze jest to, aby zapewnić, żeby nie brakowało pieniędzy i skupił się na interesach i miał mało czasu na pomoc przy małym dziecku. Chrzest małej Sylwii miał odbyć się w Klasztorze. Zadzwonili do Elwiry, czy chciałaby zostać matką chrzestną małej Sylwii, która z radością się zgodziła i przyjechała z Ameryki do Polski. Na ojca chrzestnego wzięli Tomka, przyjaciela z pracy Wojtka.
Kilka dni po chrzcie Sylwii, Wojtek powiedział do Kingi.
– Muszę wyjechać do Ameryki, bo mam ważną umowę do podpisania. Nie zostawię tego mojemu pazernemu bratu, który nie wie do końca o co w tym wszystkim chodzi. Dlatego jutro wyjeżdżam.
Kinga w tym momencie źle się poczuła i zaczęła boleć ją głowa. Na to Wojtek.
– Co znowu? Źle się czujesz zadzwonić po lekarza.
– Nie, to zaraz przejdzie. Poproś sąsiadkę panią Olę, żeby przyszła.
– A ty znowu z tą starszą kobietą się spotykasz. Nie powinnaś mieć młodsze koleżanki.
– Proszę cię, nie zaczynaj znowu. Przecież wiesz, że jest sama.
– Tak, sama i pewnie plotkuję z każdym. Dobra, nieważne, zaraz jej powiem.
– Pani Ola zawsze pomaga mi przy Sylwii jak cię nie ma, i tylko jej ufam.
Sąsiadka to starsza kobieta w wieku sześćdziesięciu pięciu lat, która mieszka obok w małym domu i bardzo lubiła zajmować się Sylwią, bo nie miała własnych dzieci ani wnuków. Dlatego chętnie pomagała Kindze przy dziecku i ją wspierała. Kinga miała dziwne przeczucie, że coś może się stać. Kilka razy prosiła Wojtka, żeby został, jednak on odmówił. W dniu wyjazdu Wojtka, Kinga bardzo źle się czuła, dlatego poprosiła panią Olę, żeby przyszła do niej. Przed wyjściem Wojtek spojrzał na Sylwię ucałował ją w czoło jak spała, i podszedł do żony.
– Za tydzień będę z powrotem. Nie martw się.
Przytulił Kingę. W momencie, kiedy miał wychodzić, mała Sylwia zaczęła płakać, więc Kinga wzięła ją na ręce i wyszła zobaczyć, jak Wojtek odjeżdża samochodem na lotnisko. Podczas jazdy samochodem Wojtek dostał telefon z firmy i zaczął rozmawiać, ignorując to, że nie jest tak już skupiony na prowadzeniu samochodu. Z przeciwnego kierunku z dużą prędkością jedzie samochód ciężarowy, za którym siedzi starszy pan, który już przekroczył normę godzin w pewnym momencie zasypia i skręca w lewo prosto na samochód Wojtka, który z powodu rozmowy przez telefon nie zauważył w odpowiednim
czasie jadącego prosto na niego samochodu ciężarowego. Dochodzi do wypadku.
Pogotowie, Policja, Straż pożarna wszyscy na sygnale stoją obok rozbitych samochodów, w którym umiera Wojtek. Kinga jest z Sylwią i starszą panią Olą, sąsiadką do domu drzwi puka policja, podchodzi Kinga, otwiera i widzi dwóch policjantów pytają,
– możemy wejść.
– Tak proszę.
– Może gdzieś usiądziemy.
Proponuje policjant.
– Mamy ważną wiadomość do pani.
Kinga wiedziała, że coś się stało.
– Proszę mówić, co z Wojtkiem.
– Tak, proszę pani, niestety zginął w wypadku przykro mi.
Po tych słowach Kinga traci przytomność i trafia do szpitala. W szpitalu Kinga budzi się i pyta.
– Gdzie jest jej dziecko.
Lekarz, który przyjechał po nią do domu, mówi.
– Jest, że starszą panią Olą.
Kinga się uspakaja, jednak zasypia jakby straciła siły. Podczas pobytu Kingi w szpitalu lekarze wykrywają u Kingi guza mózgu, który się powiększa, i konieczna jest operacja. Próbują znaleźć kontakt do rodziny Kingi i jej mężem, jednak nie udaje im się to zrobić. W Ameryce brat Wojtka, Józef, czeka na podpisanie umowy z nową firmą i zaczyna się denerwować.
– Gdzie on jest.
W końcu dzwoni do Wojtka na komórkę, która była zabrana razem z rzeczami osobistymi Wojtka przez policję. Policjant, widząc, że dzwoni komórka odbiera.
– Tu posterunek komendy powiatowej policji, kto dzwoni na ten numer.
Na to Józef.
- Z tej strony brat Wojtka co się stało.
Policjant nie chciał przekazywać złą wiadomość przez telefon i pyta.
– Może pan tutaj przyjechać.
– Nie, bo jestem w Ameryce. Co się stało.
– Dobrze, powiem panu, ale proszę spokojnie pana, brat Wojtek zginął w wypadku. Pilnie proszę przyjechać, bo jego żona jest w szpitalu.
Józef, gdy to usłyszał jest załamany i w pewnym momencie żałuje, że nie pogodził się z bratem. Ponieważ jest sam postanawia, że zrobi wszystko, co trzeba dla żony i zmarłego brata, ale jest bardzo zdziwiony, że brat miał żonę nic nie powiedział nawet rodzicom. Natychmiast zlecił firmie, aby przygotowała samolot firmowy do wylotu do Polski nic nie mówi rodzicom i siostrze która jest z chłopakiem na wycieczce w Egipcie. W tym czasie sąsiadka, która opiekowała się Sylwią postanowiła wyjść z dzieckiem na spacer bierze wózek i wychodzi do parku. W tym dniu była bardzo słoneczna pogoda i wysoka temperatura. Pani Ola powoli pchała wózek po jakimś czasie źle się poczuła, więc podeszła do najbliższej ławki i na nią usiadła, trzymając wózek obok tak chwile czekała i gdy znowu chciała wstać, zakręciło jej się w głowie i prawie upadła, ale z odległości zauważyła to młoda kobieta, która podbiegła i pomogła jej z powrotem usiąść na ławce i wtedy pani Ola traci przytomność. Po przybyciu pogotowia zabrali starszą panią i dziecko do najbliższego szpitala w pobliżu. Józef po przybyciu do szpitala chce pożegnać się ze zmarłym bratem, jednak ciało jest tak zmasakrowane, że może tylko zobaczyć trumnę brata. Po tym, jak pożegnał się z bratem idzie zapytać co z żoną brata. Dyżur w szpitalu pełnił inny lekarz i nie wiedział, że dzieckiem zajmuje się starsza pani i tylko poinformował Józefa, że konieczna jest operacja Kingi. Kinga była w bardzo złym stanie pod wpływem leków i nieprzytomna. Józefowi nie udało się porozmawiać z Kingą, dlatego godzi się na operacje jako najbliższa rodzina i podpisuje stosowne dokumenty. Po wyjściu ze szpitala nie wie, co robić i czy mówić rodzicom o śmierci brata, wiedząc, że ojciec choruje na serce i może to źle to na niego wpłynąć i siostra jest w Egipcie ze swoim chłopakiem, która jest bardzo przywiązana do brata.
Boi się, że jak siostra się dowie, to może jej się coś stać, dlatego postanowił sam pochować brata i wrócić do domu. W tym czasie jest operacja Kingi, więc Józef wraca do szpitala dowiedzieć się, jaki jest jej stan. Długo czeka na korytarzu Chodzi tam i z powrotem, aż w końcu wychodzi lekarz i mówi.
– Pan jest z rodziny pani Kingi.
– Tak, co z nią?
– Proszę siadać.
– Nie mam czasu, proszę mówić, co z moją bratową.
lekarz spogląda przez chwilę na Józefa i mówi.
– Przykro mi, nie udało się jej uratować, bo zbyt późno został wykryty guz.
Po tym wszystkim Józef pochował swojego brata i bratową w jednym grobie i postanowił wrócić do Ameryki i tylko zlecił w firmie brata, HMS POLAND, aby zajęli się formalnościami i wszystkim, co należy do brata i sam wrócił do Ameryki. Pani Ola, która trafiła do innego szpitala razem z dzieckiem, jest nieprzytomna. Lekarze podejrzewają udar lub wylew, natomiast dziecko, mała Sylwia, trafia do Pogotowia Opiekuńczego, gdzie nadają jej imię Weronika, żeby w jakiś sposób wracać się do dziecka.
Koniec części pierwszej
Początek część druga
Elwira, że swoim chłopakiem Adamem miło spędzają czas, w pewnym momencie Adam oświadcza się Elwirze, która godzi się poślubić Adama, i postanawiają wrócić do Ameryki. Podczas powrotu Adam zaczyna się źle czuć i ma problemy z żołądkiem, zaczyna wymiotować. Dlatego zaraz po powrocie do Ameryki Adam razem z Elwirą jadą do szpitala. Proces leczenia Adama trwał ponad trzy tygodnie, dlatego Elwira postanowiła jechać do domu Adama i na razie nie spotykać się z rodziną i bratem. Po jakimś czasie Weronika zostaje przekazana rodzicom zastępczym do wyjaśnienia sprawy lub ewentualnej adopcji, jeżeli rodzice Weroniki się nie odnajdą. Do Jana i Ewy, którzy mają już Jacka, Pawła, Czesława i Grześka oraz najmłodszą Marysię, Iwonę, Beatę oraz Gabrysię, którzy w ukryciu nadużywają alkoholu i zmuszają swoje dzieci do pracy w domu i żebrania na ulicy wielokrotnie ich, bijąc i poniżając w szczególności jak są pod wpływem alkoholu. Zofia i Waldemar, rodzice Józefa są skłóceni jak dowiedzieli się o śmierci Wojtka i na razie nic nie mówią Elwirze dopóki nie wróci do domu, dlatego cały czas dochodzi do kłótni a w pewnym momencie Waldemar źle się poczuł i upad. Zofia podbiegła do męża i próbowała mu pomóc wzywają pogotowie. Waldemar trafił do szpitala w ciężkim stanie. Gdy Józef dowiedział się o stanie Ojca, zadzwonił do Elwiry, aby przyjechała do szpitala, bo z ojcem jest źle i postanowił na razie nic nie mówić o bracie, żeby Elwira się nie załamała dopóki z ojcem sytuacja się nie wyjaśni. Elwira po przyjeździe do szpitala próbowała dodzwonić się do Wojtka i Kingi, jednak ich telefony nie odpowiadały. Wydało jej się, to dziwne, ale uznała, że pewnie nie chcą lub nie mają czasu na rozmowę i pobiegła do lekarza, żeby dowiedzieć się, co z ojcem. Lekarze stwierdzili, że miał poważny zawał i na razie pozostanie w szpitalu. Elwira po spotkaniu z ojcem postanowiła już nie dzwonić do Wojtka, dopóki stan ojca się nie poprawi, żeby ich nie martwić, bo i tak nie mają czasu z powodu dziecka. Józef spotkał się z zarządem firmy, aby przejąć obowiązki Wojtka, dlatego nie miał czasu zając się domem w Polsce i firmą, i nie sprawdzał, co tam się dzieje. Po dwóch miesiącach Ojciec Józefa i Elwiry
wrócił do zdrowia, pogodził się z Zofią i zrobił wspólną kolację z rodziną, na którą został zaproszony chłopak i przeszły mąż Elwiry Adam.
W tym czasie w domu opiekuńczym w Polsce, gdzie są trzymane wszystkie dokumenty dzieci i ich przyjęcia do adopcji, dochodzi do spięcia instalacji elektrycznej i pożaru, cała dokumentacja ulega spaleniu. Weronika, która jest razem z Jackiem, Pawłem, Czesławem, Grześkiem oraz najmłodszą Marysią, Iwoną, Beatą i Gabrysią, wychowuje się w rodzinie, w której Weronika cały czas jest szarpana, bita przez Ewę, jak płacze, oraz swoje rodzeństwo, w szczególności Jacka, który jest bardziej agresywny i przejmuje zachowania Jana. Po trzech miesiącach Elwira postanawia jechać do Polski, aby spotkać się z bratem Wojtkiem i jego żoną Kingą. W tym celu spotyka się z bratem Józefem, aby mu o tym powiedzieć, bo nie może dodzwonić się do nich. Informuje go o tym, że musi jechać do brata, bo nie odpowiada na telefon. W tym czasie Józef każe jej siadać, bo ma coś ważnego do powiedzenia, ale ona chce pierwsza mówić. Józef jej przerywa i mówi.
– słuchaj, twój brat Wojtek nie żyje. Zginął w wypadku samochodowym jakieś trzy miesiące temu a jego żona trafiła w tym czasie do szpitala, bo miała guza i zmarła podczas operacji, więc nie chciałem ci nic mówić, bo byłaś w Egipcie.
– Co ty mówisz.
Wtedy Elwira się rozpłakała i usiadła.
– Ale skąd ty to wiesz, przecież Wojtek wam nic nie mówił.
– Co ty wiedziałaś o nich.
– Tak, ale prosił, żeby wam nic nie mówić, dopóki nie wróci do Ameryki.
– Dlaczego nie powiedziałaś, że Wojtek ma żonę.
– Bo on mnie o to prosił, to oni nie żyją, a co z dzieckiem.
Na to Józef, gdy to usłyszał.
– Jakim dzieckiem.
– Przecież oni mieli córkę Sylwię.
Odpowiada Elwira do Józefa.
Józef po tym zbladł, wtedy zrozumiał, że tam w Polsce jest gdzieś córka jego brata. Natychmiast spotkali się z rodzicami i obydwoje opowiedzieli rodzicom, którzy bardzo się chwilowo ucieszyli, ale po tym bardzo zmartwili co się stało z Sylwią. W tym momencie zadzwonił Tomek z Polski przyjaciel Wojtka który Poinformował Józefa, że Wojtek zostawił testament i prawnik czeka na jego odczytanie. Wspólnie ustalili termin, kiedy przyjadą. Elwira postanowiła razem z Józefem jechać do Polski w celu odszukania córki zmarłego brata jadą bezpośrednio do firmy w Polsce i pytają Tomka, przyjaciela Wojtka
– Cześć, wiedziałeś, że Wojtek ma dziecko.
Pyta zdenerwowany Józef przyjaciel Wojtka.
– Tak.
– Dlaczego nic nie mówiłeś, jak byłem tutaj ostatnio.
– Wojtek prosił mnie o to, aby nikomu nie mówić i zachować tajemnicę. Ale. dlaczego pytacie.
– Kinga nie żyje, pochowałem ją z Wojtkiem, bo miała guza. Dlatego szukam dziecka.
Na to Tomek zdziwiony.
– To ona nie jest z wami, przecież to małe dziecko. Gdzie jest powiedzcie.
Elwira odpowiada.
– Ja nic nie wiedziałam, brat ukrył wszystko jak byłam w Egipcie. Dlatego przyjechaliśmy szukać Sylwii.
Tomek bardzo się przejął, ale w tym czasie przyszedł prawnik i zaprosił ich do pokoju w celu odczytania testamentu, który napisał po tym, jak mała Sylwia się urodziła tak na wszelki wypadek, bo bardzo kochał swoje dziecko i chciał zadbać o jej byt, jak by coś mu się stało.
Prawnik czyta.
– Ja pełni świadomy władz umysłowych, spisuję ten testament na wypadek mojej śmierci. Moją Firmę HMS POLAND oraz udziały w Amerykańskiej firmie HMS przekazuję w całości na moją córkę Sylwię oraz wszystkie nieruchomości,
w tym dom w Polsce i drugi w górach oraz dom w Ameryce i mieszkanie na Manhattanie. Wiem, że mojej kochanej żonie też na tym zależy, aby nasza córka wszystko otrzymała. Wszyscy ze zdumieniem patrzyli na prawnika i na siebie, bo wiedzieli, że gdzieś jest córka Wojtka, która jest milionerem, tylko nie wiadomo, co się z nią stało, dlatego postanawiają iść na Policję zgłosić zaginięcie.
Po przyjeździe na komisariat policji Józef wyjaśnia, że nie ma nigdzie córki ich brata, którego pochował prawie trzy miesiące temu.
– To dopiero teraz zgłaszacie zaginięcie.
W odpowiedzi Elwira mówi.
– Ja nie wiedziałam, że brat nie żyje, bo byłam w Egipcie, potem mój chłopak zachorował i ojciec.
– Dlaczego pan to nie zgłosił w dniu śmierci brata.
– Bo nie widziałem, że ma córkę, moja siostra wszystko ukryła i dowiedziałem się przypadkiem.
– Sprawdzimy na pewno, powinna się odnaleźć. Czy wiecie, gdzie ostatnio była córka waszego brata.
W odpowiedzi uzyskał od wszystkich, że nie.
Policjant chwilę się zastanowił i mówi.
– Może rodzina od strony żony waszego brata wzięła dziecko, macie do nich adres.
Na to Elwira.
– Nie znamy jej rodziny i nie wiemy, gdzie mieszkają.
– Dobrze, sprawdzimy wszystko i damy wam odpowiedź, jak znajdziemy córkę waszego brata.
Po wyjściu z Komendy Józef mówi do Elwiry.
– To wszystko twoja wina, bo nic nie powiedziałaś, jak bym wiedział, to zabrałbym córkę twojego brata w dniu wypadku, a tak nie wiadomo, gdzie jest.
– Nie obwiniaj mnie, bo też masz w tym udział, bo nie dałeś mi znać jak brat umarł. Zawieź mnie na ich grób. Józef po wyjściu z cmentarza powiedział że idzie do domu brata. Może tam znajdzie coś, co doprowadzi go do córki brata. Elwira też jedzie z nim, ale po przybyciu zastają zamknięte drzwi i nie mają klucza, więc wzywają ślusarza, który na początku nie chce tego zrobić, ale po okazaniu dokumentów otwiera dom, w którym mieszkali Wojtek i Kinga, i są zdziwieni, wszystko wygląda tak jakby ktoś nagle wszystko zostawił, spleśniałe jedzenie na stole i kuchni ewidentnie widać, że ktoś miał tu za chwilę wrócić. Wchodzą do pokoju Sylwii, na który widok Elwira się rozpłakała. W tym momencie Józef przytula ją i mówi.
– Nie odpuszczę, dopóki nie znajdę dziecka swojego brata przysięgam.
Józef postanowił, że zostanie w Polsce, zajmie się firmą brata i zostanie w jego domu. Natomiast Elwirze kazał wrócić do Ameryki, bo tam potrzebują ją rodzice i firma. Elwira godzi się jednak daje warunek, że ma ją o wszystkim informować, nawet jak by to była najgorsza wiadomość. Józef przyrzeka jej i też oczekuje tego samego od niej i żeby informowała go o wszystkim w firmie i w domu co się dziej z rodzicami.
Koniec części drugiej
Weronika dzieciństwo
Weronika wychowuje się w domu Jana i Ewy, zawsze posłuszna i nawet jak inne dzieci jej dokuczają. Ona odpuszcza i zgadza się na swój los. Dziewczynka jest bardzo mądra, szybko się uczy, jednak warunki, w których się wychowuje, uniemożliwiają jej naukę, którą bardzo lubi. Najbardziej dogaduje się z Marysią i Gabrysią oraz Czesławem i Grześkiem, jednak jej życie przypomina kopciuszka, ciuchy po starszych siostrach, stare zabawki, które już pozostałe dzieci nie chcą się bawić. Pani Ewa jest zimną i bezwzględną kobietą krzyczy na nią przy każdej okazji jak nie chce jeść lub sprzątać, szarpie i bije po rękach. Jan to człowiek, który nie dba o dom, wraca z pracy wypije piwo, zje i kładzie się spać. Jest wtedy dobrze, bo jak wypije jest bardziej agresywny i dużo wymaga i żąda. Życie Weroniki nie jest łatwe, gdy zaczyna naukę w szkole, wszystkie dzieci jej dokuczają i śmieją się z niej.
– Obdarciuch nosi stare szmaty.
Weronika ma stare, podarte rzeczy, zawsze jest głodna. Gdy udaje jej się coś zjeść myśli zawsze o braciach i siostrach, pomimo że sama by zjadła, zostawia dla nich. Gdy widzi w szkole koleżankę lub kolegę, zawsze stara się im pomóc, nie zważając na to, że inne dzieci nieraz z tego powodu jej dokuczają. Pewnego dnia, gdy wraca do domu, starsze dzieci podchodzą do niej i ją zaczepiają.
– Dawaj co masz i pieniądze.
Wydzierają jej z rąk plecak i wysypują wszystko na ziemię, jeden z nich zaczyna ją szarpać, pchać i mówi.
– Wyciągaj co tam masz.
Ona wtedy nie wytrzymuje i zaczyna uciekać, za nią biegną pozostałe starsze dzieci, w większości chłopcy. Weronika w końcu, w ostatniej chwili przebiega na czerwonym świetle i udaje jej się uciec, jednak dzieci nie odpuszczają i krzyczą
– Zaraz cię dorwiemy smrodzie.
Weronika biegnie bardzo szybko między jedną ulicą a drugą, w końcu wybiega na kościół, w którym nigdy nie była, i wbiega przez otwarte drzwi do środka, aby tam się schować.
Gdy jest już w środku, podchodzi do samego przodu i siada w ławce, stale oglądając się za siebie, czy nikt ją nie goni. W kościele jest kilka starszych osób, słabe światło i na środku do krzyża przybity gwoździami Pan Jezus. Pierwszy raz Weronika jest w kościele, bo nigdy tutaj nie przychodzi i znała Jezusa i Maryję tylko z lekcji religii, które wszystkie dzieci traktują jako przerwę w dalszych lekcjach. W szkole nie ma takiej atmosfery jak tutaj cicho spokojnie. Jeszcze raz Weronika ogląda się za siebie, ale widzi tylko starsze osoby, które co jakiś czas wchodzą do kościoła. Trochę się uspokoiła i rozgląda się dookoła i widzi piękną figurę Matki Boskiej Fatimskiej w koronie, aż chciałoby się do niej przytulić. Nagle zaczęły zaświecać się po kolei kolejne lampy w kościele, zrobiło się jasno, ponieważ był to kolejny dzień tygodnia nie grały organy, była to cicha msza trzydziesto minutowa. Weronika nie wiedziała, jak ma się zachować, więc obserwowała starszą panią z przodu i innych co robili jak oni wstali, to i ona wstała lub klękała. Po mszy wszyscy wyszli i Weronika jako ostatnia, sprawdzając przy drzwiach, czy nie ma nikogo, kto ją przedtem gonił. Po dłuższym namyśle postanowiła wrócić do miejsca, w którym straciła swój plecak. Gdy doszła do miejsca, w którym zostawiła plecak, zobaczyła, że nigdzie go nie ma. Dopiero po chwili zobaczyła, że leży obok na ławce, więc podeszła do niego i sprawdziła, że w środku jest wszystko, co było wysypane na chodnik książki, zeszyty i piórnik. Czas mijał i Weronika doczekała się swojej pierwszej komunii świętej, która była organizowana w Klasztorze z uwagi na położenie szkoły. Weronika nie mogła liczyć na prezenty, jakie dostawały inne dzieci. Nawet albę komunijną dostała po siostrze, która była dla niej niewygodna i uwierała w różnych miejscach i już nie była taka biała, ale Weronika była bardzo szczęśliwa, bo miała pierwszy raz przyjąć Pana Jezusa do serca. Po kilku latach Weronika była już nastolatką. Oprócz chodzenia do szkoły, w której miała same celujące oceny i świadectwa z czerwonym paskiem, musiała pomagać więcej w domu i pracować dorywczo w restauracji w lecie przy zbieraniu owoców. Nie miała czasu na zabawę jak inne dzieci. Wracała do domu i uczyła się po nocach, zasypiając przy biurku, za co Jan wielokrotnie ją skrzyczał i nawet uderzył. Jego żona robiła to samo w szczególności jak wypili wieczorem więcej alkoholu. Pani Natalia, nauczycielka że szkoły, chwaliła Weronikę za każdym razem, ale
widziała, że rodzice nie interesują się nią i nie dbają, aby była dobrze ubrana i miała wszystko, co miały inne dzieci w szkole.
Każdego dnia Weronika, kiedy mogła, chodziła do Klasztoru modlić się i dziękować przed obrazem Matki Boskiej z Dzieciątkiem Jezus na rękach. Wracając ze szkoły, Weronika, jak zawsze, postanowiła wejść do Klasztoru siadła w ławce i zaczęła się modlić. Józef wziął ślub z Alicją, wdową, która miała córkę Karolinę oraz syna Szymona. Józef był zawsze zmartwiony i zrezygnowany, że nie udało mu się jeszcze odnaleźć córki swojego zmarłego brata, pomimo tego, że wynajął detektywa pana Michała, który podobno miał być najlepszy w tych sprawach. Dlatego bardzo wszystkim był zmęczony i wracając z firmy postanowił się przejść. Widząc Klasztor, chwilę się zatrzymał i postanowił wejść do środka. Józef od jakiegoś czasu nie chodził się modlić, jednak tego dnia coś go zachęciło taki wewnętrzny głos idź pomódl się za Sylwią, bo tylko Bóg może pomóc. Jak Józef jest już w środku siada w ławce za Weroniką. Nie widzi jej twarzy, tylko włosy, i tak sobie myśli.
– Pewnie Sylwia tak by wyglądała szkoda, że jej tu nie mam.
Weronika, gdy skończyła się modlić, wstała i wychodząc spojrzała na starszego pana, który siedział za nią i on też przez chwilę na nią popatrzył i wyszła z Klasztoru.
Weronika pierwsza praca po studiach
Firma HMS POLAND osiągała kolejne sukcesy, więc Józef postanowił zatrudnić nowego prawnika, Krzysztofa, który miał dopiero dwadzieścia siedem lat za to bardzo dobrze radził sobie w tym zawodzie i był zdolny. Zaangażowanie w pracę spodobało się Józefowi, który często korzystał z jego porad i pomocy. Krzysztof pomagał też innym za darmo. Weronika skończyła studia, na które dostała się dzięki stypendium za dobre oceny w nauce oraz odłożone pieniądze, które chowała jak dorywczo pracowała w różnych miejscach. W gazecie zobaczyła ogłoszenie, że przyjmą do pracy sprzątaczkę. Pomimo tego, że miała skończone studia ekonomiczne z wyróżnieniem, nikt nie chciał ją przyjąć, bo liczyły się wszędzie doświadczenie i znajomości których ona nie miała, więc postanowiła spróbować, bo zawsze praca sprzątaczki w firmie jest lepsza niż w restauracji. Po kilku dniach została zaproszona do firmy HMS POLAND, w której zgodzili się przyjąć do pracy Weronikę, ale dziwili się, że chce pracować na tym stanowisku z takim wykształceniem i za takie zarobki. Każdego dnia Weronika starała się jak najlepiej pracować i nawet jak nie trzeba było zostawała dłużej w pracy, aż inni pracownicy opuszczą biuro by mogła po nich posprzątać. Zawsze była uprzejma i nigdy pomimo tego, że niektórzy mówili że już wystarczy i możesz iść już do domu to ona kończyła i wszystko dokładnie robiła. Krzysztof przyszedł do Józefa i mówi.
– Panie dyrektorze, dzisiaj mają przyjść przedstawiciele z Hiszpanii. Gdzie ich mamy przyjąć.
Józef po chwili się zastanowił i mówi.
– Pasuje ich zaprosić do dużej sali konferencyjnej.
– Ale ona nie jest przygotowana nie zdążymy.
Józef po chwili namysłu.
– Poproś panią Weronikę, niech tam posprząta i przygotuje stół z napojami i kawą.
Krzysztof nie chciał się sprzeciwiać szefowi, ale powiedział.
– Tam jest dużo pracy, nie wiem, czy zdążymy z przygotowaniem wszystkiego.
– Nie ma wyjścia, zrób, ile można najwyżej pomóż w przygotowaniach.
– Dobrze.
I udał się do Weroniki, która aktualnie sprzątała korytarz.
– Proszę pani, proszę to przerwać, idziemy szybko do dużej sali konferencyjnej przygotować dla ważnych gości.
– Dobrze, już idę.
I razem z Krzysztofem udali się przygotować salę. Wspólnie sprzątali i układali rzeczy na długim stole. Weronika jeszcze poszła przygotować kawę do termosu. W tym czasie weszli inni ważni pracownicy i przyjechali goście z firmy Hiszpańskiej omówić ważną umowę i dalszą współpracę. Gdy Józef schodził do sali konferencyjnej, podeszła do niego sekretarka pani Wanda i mówi.
– Panie dyrektorze, nie mamy tłumacza.
– Jak się z nimi dogadamy.
– Jak to, dlaczego nie mamy.
– Bo nie było chętnych.
– No to klapa, już po nas. Trudno, najwyżej ich odprawimy.
Gdy wchodzili na salę przedstawiciele z Hiszpanii już czekają i jeszcze Weronika weszła, aby podać kawę. W tym momencie Józef próbował dogadać się po angielsku, ale to nie wychodziło, bo nie znali tego języka za bardzo. Dłuższą chwilę to trwało, Weronika układała szklanki w końcu podeszła i powiedziała.
– Przepraszam, ja mogę przetłumaczyć. Znam Hiszpański.
Józef.
– To proszę, chodź tutaj, siadaj przy mnie.
Rozmowa trwała długo, Weronika tłumaczyła z Hiszpańskiego na Polski i odwrotnie międzyczasie powiedziała Józefowi, że z pewnymi punktami się nie zgadza, bo źle to wpłynie na firmę są dla niej niekorzystne i wymieniła, które
punkty umowy i dlaczego się z nimi nie zgadza. Po zakończeniu konferencji jak wszyscy wyszli Józef mówi.
– Bardzo pani dziękuję, dużo nam pani dzisiaj pomogła.
– Gdyby Pani nie zwróciła uwagi na te wadliwe punkty w umowie, musielibyśmy potem zapłacić kary umowne, które były nieuzasadnione i tylko zabezpieczały ich firmę, nie naszą byłoby to bardzo szkodliwe dla naszej firmy.
Wszyscy wrócili do domu na drugi dzień, gdy Weronika wróciła do pracy, wzięła wiadro i miotłę i chciała iść sprzątać, wtedy na korytarzu pani z księgowości.
– Proszę to zostawić i iść ze mną.
– Dobrze, już idę, tylko zostawię tu na chwilę rzeczy do sprzątania.
W biurze Pani Kasi z księgowości.
– Proszę siadać, tu jest nowa umowa, może Pani przeczytać i ją podpisać.
– Co to jest za umowa? dopiero co podpisałam niedawno.
– To jest nowa, że zmianą stanowiska. Będzie Pani pracować jako osobista sekretarka i asystentka naszego szefa, Pana Józefa, jeżeli się Pani zgadza, to proszę podpisać.
Weronika była zdziwiona i bardzo wzruszona podpisała dokumenty i pyta,
– Gdzie teraz mam się udać.
– Proszę iść na pierwsze piętro pokój dyrektora i tam resztę wszystko uzgodnić.
Gdy miała wejść do biura, złapała głęboki oddech, zapukała i weszła do środka i pyta.
– Dzień dobry czy można.
– Tak, proszę wejść i siadać, napije się Pani czegoś.
Pyta Józef.
– Nie dziękuję.
– U mnie nie ma nie.
I zrobił Weronice i sobie kawę.
– Dziękuję za zaufanie, panie dyrektorze. Bardzo panu dziękuję. Postaram się, aby był pan, ze mnie zadowolony.
– Widzę, że masz dużą wiedzę i umiejętności, które w tej firmie potrzebujemy. Dlatego nie możesz pracować jako sprzątaczka, bo to niegodne zajęcie szczególnie na tak uzdolnionej osoby.
– Panie dyrektorze, ja nigdy nie wstydziłam się tego, że pracuję jako sprzątaczka, dziękuję Bogu za wszystko, co mam i nie narzekam.
– Dobrze, ale teraz jesteś tutaj i mam nadzieję, że się dogadamy. Idź teraz do swojego biura. Jak pani Kasia z księgowości wróci, to ci wszystko wytłumaczy i wprowadzi cię, co masz robić.
– Jeszcze jedno, masz prawo jazdy.
– Nie mam nie udało mi się zrobić.
– To musisz zrobić. Firma za wszystko zapłaci, bo może być ci potrzebne. Pomyślimy też o samochodzie służbowym, bo nieraz będziesz musiała sama podjechać w różne miejsca i dostarczyć dokumenty lub załatwić pilne sprawy. Teraz pracujesz ze mną.
– Dobrze, jak pan każe. Jeszcze raz bardzo dziękuję.
Jak Weronika weszła do biura, w którym ma pracować, zobaczyła duże biurko, szafki z dokumentami na biurku telefon i komputer, obok duże ksero kilka krzeseł przed biurkiem i duży wygodny fotel dla niej. Usiadła na chwilę, by się do tego wszystkiego przyzwyczaić. Telefon ma kilkadziesiąt guzików i wyświetlacz do tego komputer znała się na nim, bo uczyła się w szkole. Podczas pracy nigdy się nie wywyższała jak przyszła sprzątaczka, to jeszcze pomagała przesunąć rzeczy, żeby można było łatwo posprzątać, i zawsze dziękowała, pomimo tego, że nie miała takiego już teraz obowiązku.
Policjant Artur właśnie objął stanowisko po poprzedniku, który poszedł na emeryturę i zajmował się sprawami nieletnich i zaginięciami dzieci. Zaczął przeglądać dokumenty i zauważył poważne zaniedbania brak przesłuchań i do
tego nikt nie sprawdzał, jak należy, nagrań miejskiego monitoringu. Tak przeglądał dokumenty i w końcu trafił na akta zaginięcia Sylwii zaczyna czytać i mówi.
– Trudna sprawa zgłoszenie dopiero po trzech miesiącach, z Pogotowia opiekuńczego stwierdzono brak dokumentacji z powodu pożaru, brak przesłuchań pracowników nikt nie sprawdził szpitali ewidentnie ktoś zaniedbał tutaj swoje obowiązki.
Artur zawsze interesował się zaginięciami dzieci i traktował to jako priorytet, dlatego uznał, że trzeba przejrzeć się tej sprawie.
W domu Józefa na polecenie jego żony została zatrudniona kucharka pani Paulina oraz sprzątaczka pani Helena i służąca pani Isabela, która wszystko podawała. Żona oraz przybrane dzieci Józefa patrzyły tylko na pieniądze i nowe gadżety nic ich więcej nie interesowało, każdy robił to, co chciał i tylko wymagał. Najmłodsza córka Karolina była jeszcze tak inna od brata i matki potrafiła podziękować i nawet jak trzeba było, to zanieś brudne naczynia do kuchni i posprzątać swój pokój. W firmie Weronika zdobywała coraz to większe uznania robiła więcej, niż inne osoby zatrudnione na tym stanowisku, Józef zlecał jej bardzo odpowiedzialne zadania i nieraz zostawiał ją samą, lub z Krzysztofem sam wracał do domu, lub szedł do Klasztoru modlić się do Boga, aby odnalazła się Sylwia córka jego brata nim umrze, bo chce dopilnować, aby wszystko przekazać, co jej się należy i chciałby jeszcze ją zobaczyć, jak wygląda i jaką jest teraz kobietą.
Detektyw Michał zawsze wymyślał to nowe sposoby na dalsze prowadzenie sprawy, że to niby jedna kobieta na ulicy coś widziała, ale nie mógł ustalić szczegółów, że podobno widziano kobietę z dzieckiem w dniu zaginięcia na przestanku autobusowym, zawsze próbował tak ciągnąć sprawę, bo brał za to duże pieniądze i już w Internecie szła opinia na jego temat, że to oszust i naciągać nie żaden detektyw. Cel tego wszystkiego był jeden wyciągnąć jak najwięcej pieniędzy od Józefa za szukanie Sylwii.
Elwira wyszła za mąż za Adama, mają córkę Julię pracują razem w Amerykańskie firmie HMS, która działa na tych samych zasadach co polska HMS POLAND i ze sobą w pełni współpracują. W domu Józefa Karlina ma problem z matematyki i angielskiego, próbuje się tego nauczyć, ale jej to nie wychodzi
złości się za każdym razem jak się uczy i nie ma jej, kto pomóc. Krzysztof prosi szefa o umowy z ostatnich dwóch tygodni, bo brakuje mu niektórych dokumentów i są pewne nieścisłości. Józef sprawdza i mówi.
– Chyba są w domu. Pani Weroniko !.
– Tak proszę, wychodzi z pokoju Weronika.
– Pojedziesz do mojego domu i weźmiesz umowy są w moim pokoju, w biurku druga szuflada od góry niech kierowca cię zawiezie.
– Dobrze już idę.
– Witam pani Weroniko.
Mówi Krzysztof, który stoi obok za nią.
– Witam
– Mogę z panią podjechać, bo czekam na te dokumenty.
Weronika chwilę się zatrzymała i miała już pytać Józefa, ale on pierwszy zaczął.
– Jak pani chce, to proszę jechać z Krzysztofem ja dam znać rodzinie, że pani przyjdzie.
– Dobrze jak pan każe.
Podczas podróży do domu Józefa była chwila ciszy potem Krzysztof zaczął mówić.
– Skąd pani jest, bo ja mieszkam kilka kilometrów od miasta z rodzicami.
– Ja mieszkam w centrum miasta.
– Ma pani rodzeństwo, bo ja mieszkam sam z rodzicami w domu.
– Mam cztery siostry i czterech braci, ja jestem dziewiąta.
– To musi być pani szczęśliwa, że ma taką dużą rodzinę.
– Niekoniecznie moi rodzice mówili mi, że jestem adoptowana jak pozostałe moje rodzeństwo i trzymają nas tylko, bo mają pieniądze na utrzymanie bez tego już dawno oddaliby nas na śmietnik.
– To straszne co mówisz nie próbowałaś dowiedzieć się, dlaczego twoi rodzice cię zostawili.
– Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, proszę zawsze Boga, aby prowadził mnie przez życie.
– Ma pani silną wiarę, ja bym tak nie potrafił.
– Trzeba się tylko nauczyć kochać Boga ludzi i siebie samego nieważne, w jakiej jest się aktualnie sytuacji.
– Ma pani rację widać, że Bóg pani pomaga dopiero, niedawno sprzątała pani naszą firmę, a teraz obejmuje ważne stanowisko.
– Staram się najlepiej, jak mogę i jestem wdzięczna za to, co dostaje.
– Szef ma do pani zaufanie z tego, co słyszałem jak mówili inni pracownicy nigdy nie zostawiał nikogo w tak ważnych sprawach.
– Może dlatego, że się orientuje dobrze w sprawach, którymi się zajmuje.
– Wie pani on szuka cały czas córki swojego zmarłego brata, dlatego jest taki nieraz zmartwiony.
– Zauważyłam, że coś go martwi, ale nigdy nie mówi co.
– Pani Weroniko może będziemy mówić sobie po imieniu znamy się już trochę.
– Dobrze panie Krzysztofie to znaczy Krzysztofie.
Tomek, który pracował w magazynie firmy otrzymał kolejną partię źle zamówionych produktów idzie, więc do Józefa.
– Cześć czy można wejść.
– Tak wejdź.
– Dzisiaj znowu był błąd w zamówieniu.
– Co znowu źle przysłali.
– Tak musimy to sprawdzić i nie może być więcej takich pomyłek.
Tomek chwilę milczał i mówi.
– Co ze sprawą Sylwii, są jakieś wieści.
– Nie ma ten detektyw, to jest beznadziejny chyba go zwolnię.
– Masz racje tyle lat i nic nie znalazł i nawet Policja zresztą też nie ma żadnych informacji w tej sprawie.
– Sylwia to moja chrześniaczka, bardzo mnie boli że jej nie możemy znaleźć.
– Też mam z tym problem.
– Co to za kobieta, tak bardzo ładna tutaj pracuje.
– To moja osobista sekretarka i asystentka, bardzo mądra mam do niej zaufanie, i takiej kobiecie mógłbym powierzyć swoją firmę, ale wiesz to wszystko jest Sylwii i tylko ona to dostanie jak ją znajdę, nawet dom opuszczę i jej oddam.
– Twoja żona na to nie pozwoli, dzieci też będą przeciwne.
– Nie będą mieć nic do gadania, ja decyduję ona podpisała intercyzę małżeńską i wie, że to nie jest ich dom i nigdy nie będzie kupię inny mały, ale ten należy tylko Sylwii i jak ją znajdę, to od razu jej oddam.
– Widzę, że jesteś bardzo oddany, ale nie wiesz, jaka ona jest może lepiej takich decyzji nie podejmuj teraz, bo jak została źle wychowana, to wszystko zrujnuje.
– Nieważne, kim jest to była decyzja mojego zmarłego brata i nie zmienię zdania.
W tym momencie Krzysztof zajeżdża na duży parking przed dom.
– Ale to duży dom.
– To nie dom to willa.
– Tak ma pan racje.
– Jaki pan chyba coś uzgodniliśmy.
– Tak Krzysztofie.
– No to już lepiej Weroniczko.
W tym momencie Weronika się lekko zaśmiała.
Podchodzą do drzwi i Weronika naciska dzwonek, po chwili otwiera służąca.
– Proszę.
– Dzień dobry jestem Weronika, przysłał mnie pan Józef po dokumenty.
– Tak wiem proszę za mną na górę.
Wtedy Krzysztof mówi.
– Ja zaczekam tutaj.
– Dobra.
Odpowiada Weronika.
Powolutku Weronika idzie przez duży korytarz i schodami na górę, bo jest bardzo duży i bogato przyozdobiony, gdy dochodzą do gabinetu Józefa Izabela otwiera drzwi.
– Proszę.
I czeka na korytarzu.
Niechętnie Weronika sama wchodzi do gabinetu Józefa, wtedy pani Izabela zamyka za nią drzwi i odchodzi, to wszystko widzi kucharka Paulina.
– Co zostawiłaś ją samą.
– Tak pan Józef mówił, żeby ją odprowadzić i zostawić, bo jej w stu procentach ufa, więc tak zrobiłam.
– Jeszcze gówniara coś ukradnie.
W gabinecie Weronika podchodzi do biurka siada, otwiera drugą szufladę i wyciąga kopertę, jednak pod spodem jest druga otwiera tą pierwszą, aby sprawdzić czy w środku są umowy, które są potrzebne w firmie wysuwa kawałek i czyta, kopia sprawy zaginięcia Sylwii. W dokumencie napisane są daty, kiedy doszło do zaginięcia, kto zgłosił, o której godzinie wymienione osoby, kto odebrał zgłoszenia. Poniżej informacja o spalonych dokumentach w pogotowiu opiekuńczym i sprawa w toku. Weronika odłożyła to na miejsce i
wzięła drugą kopertę, w której jak sprawdziła były umowy. Zamknęła szufladę i wychodzi, wtedy słyszy krzyk.
– Nie cholera mam dość, już nie mogę zabije się.
Po tych słowach Weronika biegnie do pokoju obok i otwiera drzwi, widzi porozrzucane książki, zeszyty, szafka przewrócona i na środku stoi Karolina patrz się na nią.
– A ty, kto jesteś.
– Wszystko w porządku.
– Nie mam już dość, nic z tego nie rozumiem nie nauczę się tego.
– Cześć mam na imię Weronika, pomogę ci chodź poskładamy to.
– Ja mam na imię Karolina dobra to pomóż.
Weronika miała doświadczenie w taki sprawach, bo w domu wielokrotnie pomagała swoim braciom i siostrom. Zaczęła tłumaczyć w prosty sposób, jak rozwiązać zadanie potem mówi spróbuj sama, jednak Karolina nie była do końca pewna tego zadania, więc Weronika trochę ją naprowadziła i w końcu sama Karolina rozwiązała zadanie. Na dole siedzi w holu Krzysztof i zaczyna się niecierpliwić i mówi, gdzie ona jest w końcu pyta panią, która schodzi po schodach i ją odprowadziła na górę.
– Przepraszam długo to jeszcze zajmie, bo nie mogę już się doczekać na moją znajomą.
– Co jeszcze nie wróciła, proszę ze mną zobaczymy co się stało.
Idą na górę, pani Izabela otwiera drzwi gabinetu i widzi, że nikogo nie ma.
– Gdzie jest ta kobieta.
Weronika usłyszała i wybiegła z pokoju Karoliny.
– Jestem tutaj.
– Co pani tam robi.
Pyta Izabela.
– Usłyszałam krzyk i myślałam że coś się stało, dlatego poszłam to sprawdzić.
Za chwilę z pokoju wychodzi Karolina.
– Pani Weroniko, udało się zrobiłam sama.
Weronika wróciła się do niej i mówi.
– To super widzisz nic trudnego, tylko trzeba znaleźć sposób.
– Umie pani angielski.
W tym momencie Krzysztof stoi w drzwiach razem z Izabelą.
– Tak, ale teraz muszę iść, bo mam ważną sprawę może innym razem.
– Dobrze tylko proszę mi powiedzieć, w tym zdaniu o co chodzi.
Weronika jeszcze wytłumaczyła treść zadania z angielskiego, i wychodzi z pokoju Karoliny.
– Dziękuję pani Weroniko.
– Proszę.
– Przyjdzie pani jeszcze.
– Nie wiem, jak pan Józef pozwoli, to tak.
– Na pewno pozwoli, już się o to postaram.
Krzysztof, widząc to wszystko jest zdumiony umiejętnościami Weroniki, mówi w myślach, jaka ona mądra, cudowna i piękna jakiś cud. Pożegnali się i wyszli, bo musieli jechać do firmy. Po zakończeniu pracy Weronika wychodzi z budynku i idzie w stronę przestanku autobusowego.
– Proszę pani proszę pani.
Weronika obraca się i widzi mężczyznę ubranego w czarny garnitur.
– Proszę słucham.
– Jestem Dawid, gdzie mam panią zawieść.
W tym momencie wychodzi Józef i słucha, ale Weronika go nie widzi.
– Nie dziękuję skończyłam już prace nie trzeba idę do autobusu.
– Ale proszę pani proszę, wsiadać ja panią zawiozę.
– Dziękuję naprawdę, nie trzeba do widzenia.
– Chwilę pani Weroniko proszę zaczekać.
Mówi Józef.
– Proszę słucham.
Weronika obraca się i widzi swojego szefa.
– Pani Weroniko chyba do końca się nie zrozumieliśmy, dbamy o swoich pracowników i nie pozwolę jechać pani autobusem, jak pracuje pani dla firmy i na takim stanowisku, na którym reprezentuje pani naszą firmę, dlatego proszę siadać do samochodu. Od dzisiaj pan Dawid będzie panią przywoził do pracy.
Weronika nie chciała odmówić, bo było jej głupio sprzeczać się z szefem.
– Dziękuję bardzo.
– Do widzenia.
– Do widzenia.
Jak Weronika wsiadła do samochodu szofer Dawid pyta.
– Proszę podać adres.
Wtedy Weronika podała adres w pobliżu domu, bo nie chciała, żeby rodzice ją zobaczyli, bo będzie awantura, podjeżdżają w wybrane miejsce i samochód zatrzymuje się na parkingu, gdzie nie ma domu tylko sklepy.
– Przepraszam tutaj pani mieszka.
– Nie, ale jak rodzice będą mnie widzieć w samochodzie, to będę miała awanturę w domu, dlatego proszę rano tutaj parkować.
– Dobrze jak pani każe.
– Dziękuję do widzenia.
– Do widzenia.
Weronika wchodzi do domu, w przedpokoju stoi matka.
– No wreszcie, gdzie byłaś masz kasę, bo jestem głodna.
– Nie jeszcze nie było wypłaty, jak tylko dostanę to ci dam.
– Ile tego będzie dużo, czy z głodu poumieramy przez ciebie gówniaro.
– Nie wiem zobaczę jak dostanę.
– Głupia krowo nie czytałaś umowy, nie wiesz, ile ci zapłacą.
– Najważniejsze aby dali jakieś pieniądze.
Przychodzi Gabrysia.
– Mamo jestem głodna daj coś zjeść.
– A skąd mam ci dać głupku.
Weronika podchodzi do pokoju, w którym siedzi lekko podpity Jan.
– No dawaj szmal, bo pić mi się chce.
– Nie mam, czekam na wypłatę.
– To wypierdalaj gówniarzu.
Ewa poszła do kuchni i z szafki wyciągnęła ciastka, i zaczyna jeść na to wchodzi Weronika.
– No wiesz mamo dałabyś dzieciom.
Wtedy Ewa wyciąga rękę, ściska policzki Weroniki palcami i kciukiem przyciska ją do ściany i mówi.
– Nie wymądrzaj się smarkulo, bo lanie dostaniesz.
I odchodzi z kuchni.
Weronika z czerwonymi policzkami chwilę stoi, po chwili podchodzi do jednej z szafek widzi kilka ziemniaków, trzy cebulę, patrzy do lodówki, w której jest cztery jajka.
– Zrobię smażone ziemniaki i jajecznicę z cebulą.
Jak skończyła gotować nałożyła na talerze, i w pierwszej kolejności zawołała siostry i braci którzy jak przyszli do kuchni, to jedli tak ze smakiem i szybko, jakby miał im ktoś za chwilę to ukraść. Wszędzie rozniósł się zapach jedzenia, poczuli to Jan i Ewa.
– Chodź.
Mówi Jan, który już trochę wytrzeźwiał.
– Chyba smarkula Weronika zrobiła żarcie.
Poszli do kuchni i zobaczyli, że dzieci jedzą i Weronika z boku robi herbatę.
– Spadać gówniarze pierwsi rodzice.
Odpychają ich i jedzą, i potem jeszcze z małego talerzyka, na którym Weronika zostawiła sobie troszeczkę jedzenia. Wszyscy podjedli tylko Weronika nic nie zjadła, ale pomyślała trudno jutro zjem, najważniejsze że moi bracia siostry i rodzice nie są głodni. Następnego ranka Weronika wstała, ubrała się i poszła w umówione miejsce, gdzie miał czekać Dawid, tylko rozglądała się za siebie, czy ktoś z rodziny ją nie śledzi. Wsiadła do samochodu i odjechali do firmy. W pracy Weronika była słaba robiła wszystko co mogła, ale zmęczenie brało górę. Józef widział że Weronika nie najlepiej wygląda, i nie zlecał jej za dużo spraw, tylko poprosił o skserowanie kilku dokumentów. Weronika wzięła je i podeszła do ksera, zaczęła wkładać karki po kolei uruchomiła urządzenie stała tam chwilę, nagle zrobiło jej się ciemno w oczach i upadła, uderzając o biurko. Usłyszał to Józef i zbiegiem krzyczy.
– Pani Weroniko wszystko w porządku.
Gdy wchodzi widzi leżącą Weronikę, podbiega klęka przy niej i mówi.
– Pani Weroniko proszę się obudzić.
Jeszcze raz wstał i na jej telefonie wywołał księgową panią Kasię.
– Proszę.
Odpowiada księgowa.
– Pani Kasiu proszę tu szybko przyjść szybko.
Po przybyciu księgowej starali się dobudzić Weronikę, ale się nie udawało, wezwali pogotowie. Po jakimś czasie Weronika odzyskała przytomność i się pyta.
– Co się stało.
Na to Józef.
– Straciła pani przytomność.
Weronika powoli wstała i mówi.
– Już wszystko w porządku.
Józef.
– Nie jest w porządku jedzie pani do szpitala i zrobi wszystkie badania, chcę je mieć u siebie na biurku bez dyskusji.
Po przyjeździe karetki pogotowia, sanitariusze opatrzyli małą ranę na głowie Weroniki, którą doznała podczas upadku i uderzenia w biurko. Józef zadzwonił po Tomka.
– Szybko do mnie.
Jak Tomek przyszedł do Józefa, wtedy do niego mówi.
– To jest pani Weronika pojedziesz z nią do szpitala, zrobicie wszystkie badania masz tam być z nią do końca i wszystkiego dopilnować, i opłacić żeby jeszcze dzisiaj były wyniki badań.
– Nie trzeba, dam sobie radę dziękuję.
– Jak chodzi o zdrowie moich pracowników, to ja o tym decyduje i nie ma sprzeciwów.
– Dobrze jak pan każe.
W szpitalu Tomek wszędzie chodził za Weroniką, czekał przed gabinetem w którym były robione badania. Wszystko opłacił prywatnie. Jak skończyli robić badania czekali przed gabinetem lekarza, Weronika nie za dobrze się czuła.
Po jakimś czasie przychodzi lekarz, za chwilę pielęgniarka niesie wyniki badań.
– Proszę wejść.
Mówi lekarz, Weronika razem z Tomkiem wchodzą do gabinetu.
– Dzień dobry proszę siadać.
– To pani wyniki badań !.
– Tak
– Kiedy pani ostatnio jadła.
Weronika milczy po chwili.
– Wczoraj, nie przed wczoraj.
– Dlaczego pani nic nie je ma, pani poważną anemię, wyniki badań są krytyczne dlatego dzisiaj panią nie wypuszczę do domu. Zostaje pani w szpitalu i zlecę podanie kilka kroplówek.
– Ale ja nie mam przy sobie rzeczy na przebranie.
– Pani mąż niech przywiezie.
– To nie jest mój mąż.
– Panie doktorze nazywam się Tomek i przyjechałem na polecenie szefa, aby dopilnować i sprawdzić, czy wszystko z panią Weroniką jest w porządku.
Na to lekarz.
– Proszę pana nie jest w porządku, ta pani nic nie je jak tak dalej będzie robić to długo nie pożyje, proszę dostarczyć tej pani rzeczy bo dzisiaj zostaje w szpitalu.
– Nie może pan do mnie jechać nie może.
– Dlaczego, czego się pani boi.
Pyta Tomek Weroniki.
– Mój ojciec jest agresywny jak pana zobaczy, to może pana pobić.
– Proszę się nie martwić dam sobie radę
– Nie mogę na to pozwolić aby jechał pan sam do moich rodziców.
Lekarz mówi.
– Proszę pani proszę się rozbierać od góry do połowy , jeszcze panią zbadam, i proszę dać swój dowód osobisty bo muszę wpisać pani dane.
Jak Weronika podaje dowód na biurko, idzie za parawan wtedy Tomek ukradkiem zapamiętuje jej adres i wychodzi z gabinetu. Dzwoni do szefa i mówi.
– Coś tu jest nie tak z tą Weroniką, nie chce, abym jechał do niej do domu po rzeczy bo mnie jej ojciec pobije, i jest w krytycznym stanie, bo od kilku dni nie jadła, ma poważną anemię zostaje w szpitalu na kroplówki.
Józef trochę się zdenerwował i mówi.
– Zaczekaj, aż trafi na oddział i sprawdź, jak mieszka nie pozwolę, żeby ktoś znęcał się nad kobietą.
– Dobra szefie jak się dowiem czegoś więcej to ci dam znać na razie.
Po wyjściu Weroniki z gabinetu, Tomek razem z pielęgniarką odprowadza Weronikę na oddział w którym ma leżeć i dostać kroplówkę. Weronika prosi Tomka.
– Proszę kupić mi piżamę i jakieś klapki lub pantofle, jak dostanę wypłatę to panu oddam.
– Dobrze nie martw się kupię i wrócę tutaj do ciebie.
Tomek spojrzał na Weronikę i popatrzył jej w oczy, takie niebieskie i takie podobne do Sylwii i takie niewinne. Po wyjściu że szpitala Tomek jedzie prosto na adres który zobaczył na dowodzie osobistym Weroniki, podchodzi do mieszkania i puka.
Otwiera mu Ewa.
– Dzień dobry jestem Tomek przyszedłem w sprawie pani Weroniki.
Ewa z niechęcią prosi go do środka i pyta.
– Co ta gówniara nabroiła.
– Nic proszę pani trafiła do szpitala, bo od kilku dni nic nie jadła.
– A co ja mam zrobić, jak nie chce jeść, to niech nie je i zdycha jest dorosła wie, co robi.
Jan wychodzi z pokoju z piwem.
– Co przyszła ta smarkula z kasą, bo jej dupę spiorę gdzie ona jest, co to za facet.
Pyta Ewy.
– Ten pan przyjechał powiedzieć, że Weronika jest w szpitalu, bo nic nie je.
– I co jeszcze dawać jej zryć jak gówno robi, chałupa nieposprzątana i nie ma nic do jedzenia, do dupy a ty co jej chłopak zaraz przywalę ci w ten ryj, i popamiętasz, a jej dupę spiorę.
– Daj spokój Janek idź do pokoju.
– Czego pan od nas chce, że tu przychodzi co mamy zrobić, jak jest w szpitalu to ją wyleczą, tylko niech pan jej powie, że ma przynieś pieniądze jak pracuje, bo obowiązki ma w domu.
– Chciałem tylko poinformować i poprosić o piżamę Weroniki, jakieś pantofle i bieliznę, bo trochę tam zostanie.
– Sama nie może przyjść jeszcze swoich facetów tutaj wysyła, co ona sobie myśli.
– Nie proszę pani nie może, bo ją na razie nie wypuszczą ze szpitala, będzie mieć kilka kroplówek z powodu niedożywienia i wtedy ją dopiero wypuszczą.
Ewa woła.
– Iwona chodź tutaj szybko.
– Co znowu mamo.
– Podaj bieliznę Weroniki i piżamę, i jakieś pantofle, bo jest w szpitalu.
– Dobra zaraz przyniosę, a kto zrobi jedzenie jak jej nie ma głodna jestem.
– A co mnie to obchodzi, sami sobie róbcie nie jestem waszą służącą.
– Tylko nie ma z czego zrobić.
Ewa się wkurzyła.
– Zaraz dostaniesz lanie, nie pyskuj tylko dawaj rzeczy Weroniki.
Iwona poszła do pokoju, wtedy Ewa mówi do Tomka .
– Pan tu poczeka zaraz Iwona poda te rzeczy.
I lekko chwiejnym, krokiem kobieta odchodzi do pokoju w którym jest podpity Jan.
Tomek czeka w przedpokoju, widzi że tu wielka bieda i do tego jej rodzice pijani, teraz już rozumie dlaczego Weronika nie chciała, żebym tutaj przychodził. Po chwili idzie Iwona i trzyma w ręku jakieś ciuchy, co z daleka wyglądają jak szmata do podłogi, a nie ciuchy, które nosi młoda kobieta.
– Proszę, ale nie mam worka żeby schować.
– Nie trzeba tak zabiorę, dziękuję do widzenia.
– Do widzenia.
Tomek po wyjściu z jej domu, jedzie do sklepu i na podstawie ciuchów kupuje markowe ubrania najlepszej jakości i dobiera jeszcze inne, które polecił sprzedawca i po wyjściu te co dostał z domu Weroniki od razu wyrzuca do śmieci. Dzwoni do Józefa i mówi.
– Słuchaj to patologiczna rodzina, matka i ojciec podpici widać że jest bieda, jak mówię, że Weronika jest w szpitalu to zero współczucia, nikt się nie przejmuje tylko to, że są głodni. Kupiłem jej nowe ciuchy i jadę dostarczyć porozmawiamy jak wrócę.
– Dobra
Mówi Józef.
– Dobrze zrobiłeś muszę kończyć, bo mam spotkanie.
Jak Tomek wrócił do szpitala i podał ciuchy Weronice, ta ze zdziwieniem mówi.
– Dziękuję nie trzeba było aż tyle, ile jestem panu winna.
– Nic mi pani nie jest winna to prezent, proszę się nie przejmować i szybko wyzdrowieć, przyjadę jeszcze do pani do zobaczenia.
– Dziękuję bardzo.
Po wyjściu Tomka Weronika zaczyna otwierać nowo zapakowane ciuchy, widzi, że wszystko to jej rozmiar jeszcze patrzy na ceny przyklejone do metki.
– Ile to kosztuje, taka bluzka pięć razy droższa od mojej, niektóre takie drogie to musiało kosztować fortunę, jak ja się odpłacę i jakim cudem, jak on znał rozmiar mojej bielizny, skąd wiedział.
W firmie Józef rozmawia z Tomkiem, Józef mówi do Tomka.
– Trzeba z Weroniką porozmawiać i pomóc tej rodzinie, tylko nie wiem jak bo większość jest pełnoletnia, nic nie można zrobić jak się sprzeciwią.
Tomek.
– Trzeba zabronić Weronice mieszkania z nimi, do póki jej rodzice nie pójdą na terapie i nie przestaną pić, tylko trzeba dalej pomagać tym dzieciom.
– Masz tutaj adres do mojego znajomego i powiedz mu niech przygotuje jedno nowe mieszkanie, i umieści w nim wszystko co trzeba dam ci jeszcze adres do projektanta wnętrz żeby wszystko ładnie było w środku zrobione.
Weronika po kroplówkach nabrała sił, przyszedł czas wypisu ze szpitala. Po Weronikę przyjechał Tomek, jak wchodził do budynku szybko się spieszy, bo już jest spóźniony, po drodze miną kobietę, która była bardzo stara i kiedy koło niej przechodzi ona zaczyna mówić.
– Sylwia, gdzie jesteś Sylwia dzieciątko moje.
Tomek był zdziwiony, ale od razu wszedł do windy, chciał się wrócić do tej kobiety, ale już nie mógł przez chwilę o tym myślał i powiedział na głos.
– To pewnie przypadek.
Po wyjściu ze szpitala z Weroniką z Tomkiem zamiast do firmy jadą do luksusowego hotelu, wtedy Weronika pyta.
Dlaczego tutaj przyjechaliśmy, zamiast do firmy?.
– To chwilowe rozwiązanie będzie pani w hotelu, potem dostanie pani mieszkanie trwają przygotowania aby mogła pani w nim zamieszkać, to polecenie pani szefa i zresztą mojego też proszę się nie sprzeciwiać.
– Dobrze dziękuję bardzo, ale mam swój dom, dlaczego mam tutaj mieszkać.
– Widziałem ten pani dom, jak będzie pani z nami pracować nikt nie życzy sobie w firmie, aby pani mieszkała w takich warunkach.
– Ale tam są moje siostry i bracia mam ich zostawić.
– Nie jak będą chcieli pomocy to ją dostaną, ale pani rodzice pod warunkiem że się zmienią i pójdą na odwyk, bo inaczej nie mają wstępu tam gdzie pani będzie mieszkać, i ja tego dopilnuję.
Policjant Artur ustalił, że po pożarze w pogotowiu opiekuńczym zostały przyznane adopcje, jednak dokumentacja nie była pełna i zaczął sprawdzać niektóre z nich, wtedy na komendę dzwonią ze szpitala że jakaś kobieta która ma dziewięćdziesiąt lat szuka dziecka o imieniu Sylwia, personel szpitala nie wie, czy kobieta jest chora, czy może naprawdę zgubiła dziecko i prosi, żeby policja to sprawdziła.
Artur natychmiast jedzie do szpitala.
W szpitalu, w którym była starsza pani szukającej małej Sylwii przebywała pod opieką jednej pielęgniarki. Policjant Artur po przybyciu do szpitala udał się do rejestracji, z stamtąd skierowali go do gabinetu w którym przebywała pani Ola. Pomimo wielu starań nie udało się dogadać ze starszą panią, która mówiła niezrozumiałe słowa i tylko co jakiś czas wymieniała imię Sylwia, gdzie jesteś dzieciątko moje, i nie potrafiła nic więcej powiedzieć. Artur uznał, że to nie ma sensu, chciał pojechać do jej domu jednak było to niemożliwe, z uwagi na brak dokumentów które kobieta nie miała przy sobie. Po wyjściu kobiety z gabinetu Artur nie wiedział co z kobietą zrobić, jeszcze skontaktował się z komendą, czy ktoś nie zgłosił zaginięcia starszej osoby, w odpowiedzi dostał że nie było takiego zgłoszenia, więc chciał sprawdzić monitoring czym kobieta dostała się do szpitala wtedy przechodząca pielęgniarka mówi.
– O pani Olu co pani tu robi.
– Pani ją zna.
Pyta Artur.
– Tak to nasza pacjentka, która tutaj przebywała długo na naszym oddziale, co się stało.
– Ta pani szukała dziecka o imieniu Sylwia, wie pani coś na ten temat.
– Z tego co wiem, pani Ola nie ma dzieci mieszka sama.
– Potrzebuje adresu zamieszkania tej pani.
– Zaraz sprawdzę w kartotece i panu podam.
– Dziękuję bardzo.
Po wyjściu z panią Olą ze szpitala Artur razem z nią udał się do jej domu. Zostawił kobietę która mieszkała sama w małym domu, dlatego powiadomił jeszcze pomoc społeczną aby się bardziej nią zainteresowali, i zapewnili kobiecie żywność i niezbędne rzeczy do życia. Artur wsiada do samochodu ale widzi dużą willę obok, wtedy skojarzył sobie adres Sylwii która mieszkała w tym domu. Artur postanowił podejść i porozmawiać z właścicielem. Zapukał do drzwi wtedy otworzyła służąca pani Izabela.
– Proszę.
– Dzień dobry jestem z powiatowej komendy policji, starszy sierżant Artur czy mogę rozmawiać z właścicielem tego domu.
– Tak proszę wejść.
– Proszę zaczekać tutaj zawiadomię państwa.
W dużym holu, który wyglądem przypomina pałac Artur czeka i myśli, no bogata rodzina ciekawe jakie interesy robią że taki pałac mają.
– Proszę pani, czy można.
– O co chodzi.
Pyta Izabela Alicji żony Józefa.
– Przyszedł pan z policji i pyta o właścicieli, czeka w holu.
– A czego do cholery chce od nas policja, dobra zaraz pójdę do niego.
– Dzień dobry, w jakiej sprawie pan tu jest.
– Dzień dobry, czy państwo znają panią Ole sąsiadkę, która mieszka obok w małym domu.
– Nie proszę pana nie znamy się z takimi prostakami, jak pan widzi jesteśmy bardzo szanowaną rodziną i tylko mamy przyjaciół z wyższych sfer.
– Dobrze, ale pod tym adresem mieszkało dziecko o imieniu Sylwia, czy wie pani może coś na temat tego dziecka, które kiedyś zaginęło.
Wtedy Alicja w środku zakipiała i pomyślała, jeszcze tego bachora brakowało co mi może wszystko odebrać.
– Nie proszę pana mieszkam w tym domu z mężem i dziećmi, jak zaczęliśmy tu mieszkać dom był pusty, nic nie wiemy o osobach które tu kiedyś mieszkały.
– A może pani mąż wie coś na ten temat.
– Proszę pana mój mąż to szanowany człowiek i biznesmen, na pewno nic nie wie bo ja też o tym wiedziałabym, nie mamy między sobą żadnych tajemnic.
– Rozumiem ten dom jest kupiony, czy otrzymaliście go po rodzinie która tutaj kiedyś mieszkała.
– Kupiliśmy go od dewelopera, dlatego nie znamy poprzednich właścicieli.
– Dziękuję za informację do widzenia.
– Do widzenia.
Po wyjściu policjanta Alicja na głos mówi.
– Jeszcze brakowało żeby tego dzieciaka znaleźli, i wszystko stracę przez bachora, Józef nie może się niczego dowiedzieć.
– Izabela chodź tutaj szybko.
– Proszę słucham panią.
– Masz siedzieć cicho i nic nie mówić mojemu mężowi, że był tu ten policjant, jak coś się wygadasz to od razu zostaniesz zwolniona zrozumiałaś.
– Tak proszę pani, nic nie powiem proszę się nie martwić.
– Dobra a teraz idź do swoich obowiązków.
Za chwilę przyszedł Józef, który przywitał się z żoną i poszedł na górę do swojego gabinetu przy drzwiach wybiegła Karolina.
– Tato zaczekaj.
– Słucham
Czy pani Weronika może tu jeszcze przyjść, bo ostatnio pomogła mi w zadaniu z matematyki i angielskiego, sama nie daje sobie z tym radę.
– Skąd znasz panią Weronikę.
– Jak ostatnio tutaj była zdenerwowałam się i ona to usłyszała, przebiegła do mnie i pomogła mi, bo nie dałam bym rady sama rozwiązać te zadania, proszę poproś ją żeby przyszła mi pomóc, proszę cię tatusiu.
– Dobrze powiem jej, jak się zgodzi to przyjdzie do ciebie, ale teraz musisz poczekać bo jest chora.
– Dobrze super, dzięki tato.
Józef już miał wchodzić do swojego gabinetu i spotkał Szymona.
– Tato daj mi trochę kasy, bo mi trzeba do komputera coś kupić.
– Znowu dopiero ostatnio dostałeś na nową konsolę.
– Tato proszę wszyscy dostają więcej kieszonkowego, ja tak mało dostaje i obiecałeś kupić mi samochód.
– Słuchaj, jak skończysz prawo jazdy i będę widział dobre oceny to wtedy porozmawiamy na razie nie.
– Ale tato jak będę miał samochód, to szybciej nauczę się jeździć.
– Bez prawa jazdy nigdzie nie pojedziesz, bo nie wolno.
– Będę jeździł koło domu inni koledzy mają.
– Powiedziałem nie i koniec dyskusji, teraz daj mi odpocząć, bo jestem zmęczony po pracy idź się uczyć.
– Nie zawsze mi odmawiacie Karolina wszystko dostaje mam tego dość.
Odchodząc Szymon trzaska drzwiami ze swojego pokoju.
Hotel w którym Weronika mieszka jest pięciogwiazdkowy, w którym jest restauracja i zostały opłacone na czas jej pobytu obiady. Weronika była traktowana jak bardzo ważny gość jednak nie było widać na jej twarzy radości, ponieważ martwiła się co u rodziny słychać, czy nie są głodni i nie robią awantury jak tam Marysia i Gabrysia, z którymi była najbardziej żyta, bo były wrażliwe i nie upodobniły się z zachowaniem do rodziców. Zastanawiała się co dalej i dlaczego tak ją traktują. Nie była przyzwyczajona do takich luksusów i rzeczy materialnych, dla niej najbardziej liczyła się wiara w Boga i ludzie z którymi się spotyka. Następnego dnia Weronika przyszła do pracy. Józefa jeszcze nie było, więc przygotowała i sprawdziła co musi zrobić, bo trochę się tego uzbierało podczas jej nieobecności. Każdy kto ją spotkał witał ją serdecznie, i pytał o zdrowie. Józef po przyjściu do biura poprosił Weronikę na rozmowę.
– Pani Weroniko to, co się ostatnio dowiedziałem o pani sytuacji życiowej przyznam, że bardzo mnie zdenerwowało i zaniepokoiło. Nie zgodzę się dopóki pani będzie tu pracować aby dochodziło do takich sytuacji, ponieważ jesteśmy szanowaną firmą i nie może być tak że nasi pracownicy poważnie chorują z powodu tego że głodują, co sobie o nas pomyślą jak dotrze to do mediów, że nie dbamy o pracowników i mało im płacimy. Firma bardzo ucierpiała by na tym i stracilibyśmy naszych kontrahentów.
– Bardzo przepraszam z powodu tego że stworzyłam państwu tyle problemów, ale nie mam na to wpływu. Mam taką rodzinę, jeżeli pan dyrektor uznał, że zniszczyłam w jakiś sposób reputację firmy to bardzo państwa przepraszam nie chciałam tego robić. Zrozumiem, jeżeli uzna pan, że nie mogę tutaj dalej pracować i nie będę miała żalu, jak zostanę zwolniona uszanuje każdą pana decyzję.
– Dziecko moje wybacz, że tak mówię, bo mogłabyś być moim dzieckiem, ale nie o to mi chodzi zależy mi też na tym, żebyś miała dobre warunki życia,
bo jesteś bardzo utalentowaną i dobrą osobą, ale jestem odpowiedzialny za ciebie jak tutaj pracujesz i nie mogę dopuścić, abyś żyła w takich warunkach i szkodziło to twojemu zdrowiu. Nie zamierzam cię zwolnić, bo firma na tym by ucierpiała, bo jesteś dobrym pracownikiem, ale z uwagi na to jakie zajmujesz stanowisko, i jesteś pracownikiem firmy nie może dochodzi do takich sytuacji, że możesz umrzeć z powodu tego że nie jesz od kilku dni.
– Panie dyrektorze czy mieszkanie w tak drogim hotelu jest potrzebne nie potrzebuje takich udogodnień, są to na pewno duże koszty dla firmy, wynajmę sobie jakieś mieszkanie, proszę pozwolić mi opuścić hotel.
– I co wrócisz do domu i dalej będzie to samo, nie ma mowy to tylko chwilowe rozwiązanie jak tylko przygotują mieszkanie dla ciebie, to opuścisz hotel i będziesz w nim mieszkać. Jak twoje rodzeństwo będzie chciało pomocy to jej udzielimy, ale twoi rodzice muszą iść na odwyk lub jakąś terapię.
– Dlaczego pan to wszystko dla mnie robi, przecież jestem obcą osobą i nie zapracowałam sobie na takie uznanie.
– Pozwól mi na to, ponieważ w moim życiu jest wielka pustka przez pewne zbiegi okoliczności. W pewnym momencie życia źle postąpiłem i niektóre osoby z powodu tego na tym ucierpiały, dlatego przynajmniej jak nie mogłem pomóc tej osobie, to nie odbieraj mi radości i satysfakcji jak tobie pomogę. Traktuję cię jak swoją własną córkę. Pewnie się dziwisz że tak mówię ale chciał bym mieć taką córkę jak ty, daj mi się poczuć trochę w roli ojca bo już nie będę miał dzieci w swoim życiu bo jest na to za późno.
– Bardzo panu dziękuję za te słowa, dużo dla minie znaczą, ale przecież ma pan córkę Karolinę.
– Nie jestem jej ojcem, to jest córka mojej żony z poprzedniego małżeństwa, może traktuję mnie jak ojca, ale widzę, że bardziej patrzy na wygody, i to, co ode mnie otrzymuje, niż na miłość do ojca. W życiu człowiek popełnia błędy i potem za nie płaci do końca życia i nic już nie może cię uratować nawet Bóg.
– Jestem pewna, że Bóg panu pomoże zaznać spokój w życiu pomodlę się za panem proszę się nie martwić, tylko wierzyć i cierpliwie czekać.
Weronika wiedziała, że chodzi o zaginione dziecko, które Józef szuka, bo dowiedziała się od Krzysztofa, ale nie chciała poruszać tego tematu, aby nie stresować bardziej Józefa, do którego miała wielki szacunek.
– Jest jeszcze jedna sprawa musisz udać się do księgowości i podać numer konta, bo nie będziemy mieli możliwości, wypłacić ci wynagrodzenia.
– Ale ja nie mam konta.
– To musisz jechać teraz z Dawidem i założyć konto w Banku.
– Jest dużo pracy muszę przejrzeć terminy spotkań może innym razem jak trochę uporządkuje dokumenty.
– Nie musisz zrobić to teraz, bo nie dostaniesz wypłaty, dokumentami zajmiesz się jutro.
– Dobrze to jak pan sobie życzy.
Weronika pojechała i tego samego dnia założyła konto w Banku, było już po godzinach pracy, ale jeszcze pojechała do firmy, bo uzbierało się dużo nieuporządkowanej dokumentacji z powodu jej nie obecności w pracy. Weronika wróciła do hotelu dopiero jak wszytko skończyła. Na drugi dzień Józef był zdziwiony jak zobaczył, że ma przygotowane wszystkie dokumenty i harmonogramy w kolejności spraw, którymi ma się zająć.
– Kiedy Weronika to zrobiła przecież pojechała wczoraj do banku.
Józef zapytał ochrony o której wchodzili do biura, w odpowiedzi dostał informacje, że po godzinie piętnastej przyjechała pani Weronika i wyszła po godzinie osiemnastej.
Józef wiedział, że Weronika zrobiła to, aby się odwdzięczyć za pomoc, którą dostała i że nie da upominanie dziewczyny, bo ona ma takie dobre serce i nikt ją nie przekona, żeby odpuściła jak została niedokończona praca. Poprosił Weronikę jak będzie mogła, żeby przyjechała do jego domu pouczyć Karolinę, że on jej to wynagrodzi, ale ona powiedziała, że zrobi to z przyjemnością i nie chce za to żadnej zapłaty. Józef przypadkiem podsłuchał jak Weronika uczy Karolinę i nie mógł uwierzyć jak szybko udało jej się naprowadzić do rozwiązania zadań, których on sam nie rozumiał. Tylko słuchając ją przez chwilę
zaczął sam rozumieć zadania które Weronika tłumaczyła Karolinie. Tak sobie myślał, jakie ona ma wyjątkowe zdolności pomimo tego, że nie miała łatwego życia, nie mogę dopuścić aby odeszła z naszej firmy.
Artur sprawdził akta sprawy związane z zaginięciem Weroniki i odkrył, że Alicja mówi nieprawdę, bo zgłaszającym zaginięcie była Elwira i Józef to dowód, że kobieta kłamie, ale nie może być zamieszana w porwanie Sylwii, bo wtedy Józef nie miał żony. Z powodu kłamstwa jest teraz podejrzana w tej sprawie. Pojechał do szpitala i sprawdził kartotekę pani Oli i zobaczył, że była przyjęta w dniu zaginięcia Sylwii co świadczy o tym, że jest powiązana z tą sprawą.
Weronika często przychodziła do domu Józefa z powodu lekcji, które dawała Karolinie i pomagała w gabinecie Józefa w sprawie pracy, co bardzo nie podobało się Alicji i obcesowo zwracała się do Weroniki, tylko jak nie było w pobliżu Józefa, bo wiedziała, że Józefowi to się nie spodoba, i na pewno zwróci jej uwagę. Alicja dobrze znała swojego męża i umiała go tak podejść, żeby się nie zorientował w jej niecnych zamiarach. Kiedy Weronika była w hotelu zadzwonił do niej Tomek i poprosił, żeby się spakowała, bo mają gotowe mieszkanie dla niej. Tomek przyjechał po nią i razem pojechali do nowych mieszkań, które były uznawane za luksusowe jak weszli do środka Weronika była zdziwiona. Mieszkanie w pełni umeblowane jakby ktoś wszystko zaprojektował i wszystko idealnie dopasował. W dniu wypłaty Weronika dostała SMS z banku o stanie konta, była zdziwiona że jest taka wysoka kwota. Weronika tego samego dnia pojechała do banku, bo myślała, że jest jakiś błąd i otrzymała złą informację, lub za wysoki przyszedł przelew z HMS POLAND. Banku potwierdzili że wszystko jest w porządku i taki dostała przelew, więc pojechała do firmy i pyta w księgowości pani Kasi.
– Proszę pani tutaj jest chyba jakiś błąd w moim wynagrodzeniu.
– Dlaczego za mało pani dostała.
– Nie za dużo to jest bardzo wysoka kwota proszę spojrzeć dostałam SMS z banku.
Kasia zerknęła jeszcze do komputera i mówi.
– To jest pani wynagrodzenia plus premia, która jest uzależniona od pracy jak szef uzna, że pracownik na nią zasługuje to dostaje, w pani przypadku jest to
najwyższa premia, jaką pracownik może u nas dostać. Firma chciałaby mieć więcej takich pracowników, którzy zamiast domagać się podwyżki mówią, że jej za dużo dostają, pani jest pierwszą która przychodzi w tej sprawie.
– Chciałam tylko sprawdzić, bo myślałam, że jest błąd i dostałam za duży przelew, dziękuję za informację.
– Do widzenia.
– Do widzenia.
Jak Weronika wyszła z księgowości pani Kasia.
– To wyjątkowa kobieta tak uczynna miła i skromna, mało jest takich ludzi teraz, szkoda bo byłoby w tym kraju dużo lepiej i nie byłoby tyle zła.
Po pracy Weronika spotkała się z siostrami i braćmi, dała im pieniądze ale poprosiła, żeby schowali i nie dawali wszystkiego rodzicom, bo przepiją i zostawiła tylko sobie niewielką ilość na jedzenie i opłaty, oraz niezbędne ciuchy, żeby dobrze wyglądała w firmie, bo nie chciała aby pan Józef musiał wstydzić się na spotkaniach biznesowych że źle wygląda.
Artur sprawdzał, od kiedy zaginęła Sylwia i została przyznana adopcja kilku rodzinom oraz tym które prowadziły rodzinny dom dziecka, ale w większości przypadków byli to chłopcy i najbardziej pasowało Arturowi Ewa i Jan, ponieważ była to dziewczynka w wieku Sylwii. Artur więc postanowił że przesłucha, i wyjaśni dlaczego dostali dziecko i na jakich zasadach, jak miała na imię dziewczynka w dniu adopcji.
Puka do mieszkania otwiera mu Marysia jedna z najmłodszych po Weronice w tej rodzinie.
– Dzień dobry policja, czy mogę rozmawiać z Panią Ewą i Janem.
– Tato jest w pracy, a mama śpi.
– Proszę ją obudzić.
– Dobrze już idę proszę wejść.
Jak Ewa usłyszała, że to policja od razu złagodniała i myślała, że albo Jan coś nabroił, albo Weronika ich podkablowała, że piją, bo nie wróciła do domu.
– Proszę pani, kiedy dokładnie otrzymała ostatnią dziewczynkę do adopcji, bo nie ma dokładnych danych z pogotowia opiekuńczego.
Ewa chwilę myślała.
– Tak dokładnie to nie wiem, ale dzwonili do nas bo prowadzimy rodzinny dom dziecka, nikt z rodziny się nie odnalazł, więc zaproponowali nam wtedy żebyśmy wzięli dziecko z ewentualną adopcją jak nie odnajdą rodziców.
– Na jakiej podstawie została przyznana adopcja dziecka.
– Proszę pana jesteśmy wzorową rodziną, dbamy o nasze dzieci i złożyliśmy wniosek o adopcje, z uwagi, że mieliśmy już ośmioro dzieci i dobrze się nimi zajmujemy, sąd przyznał nam dziewczynkę, albo trafiła by do domu dziecka, to chyba lepiej że została z nami.
– Jak dziewczynka miała na imię.
– W pogotowiu opiekuńczym nazwali ją Weronika, bo nie mogli znaleźć rodziców, pani która ją tutaj przyniosła prosiła żeby tak do niej już mówić, bo dziewczynka już reaguje na to imię.
– Jej biologiczni rodzice odnaleźli się, że dostaliście Weronikę do adopcji.
– Podobno nie, ale Weronika była już tak długo u nas, do tego był tam jakiś pożar i nie mogli niczego ustalić.
– Dlaczego pan teraz oto pyta, przecież Weronika jest już dorosła, jest naszym dzieckiem.
– Są podejrzenia, że jest osobą którą szukamy, z powodu zaginięcia, gdzie teraz przebywa Weronika.
– Proszę pana nie wiem, znalazła pracę i teraz już nami gardzi, tak to jest człowiek dba i żadnej wdzięczności jak dzieci dorosną.
– Dobrze dziękuję za rozmowę do widzenia.
– Do widzenia.
W domu Józefa nagle ktoś cały czas dzwoni do drzwi, służąca Izabela otwiera drzwi wtedy pani Ola wbiega i krzyczy.
Gdzie jest Sylwia oddajcie mi ją?
Na to wyszła Alicja.
– Co pani tak krzyczy, wynocha z mojego domu.
Ale kobieta podchodzi do salonu i wszędzie zagląda i szuka, jednocześnie cały czas mówiąc.
– Oddajcie mi moją Sylwię.
Alicja nie wytrzymuje.
– Izabela wyrzuć ją.
Wtedy służąca złapała starszą kobietę za rękę, zaczęła ciągnąć do wyjścia, ale ona jeszcze głośniej woła.
– Sylwia, gdzie jesteś dzieciątko moje.
– Stój zostaw ją.
Krzyczy Józef, ze schodów podchodzi do kobiet i mówi.
– Proszę pani proszę się uspokoić, proszę podejść tutaj i siadać.
Józef prowadzi panią Olę do salonu i pomaga siąść jej na krześle i zaczyna pytać.
– Gdzie pani widziała Sylwię.
– Oddajcie mi moją Sylwię, zabrali ją w szpitalu, nigdzie jej nie ma.
Kobieta zaczęła płakać.
Józef uspokoił kobietę, kazał dać jej coś do jedzenia oraz picia, potem jak się uspokoiła zapytał gdzie mieszka, Starsza pani powiedziała.
– Tu obok taki mały dom.
Józef odprowadził ją do domu. Wracając zajechał radiowóz z którego wysiadł policjant Artur.
– Dzień dobry, czy mogę z panem porozmawiać.
– Dzień dobry proszę do środka.
Po wejściu do domu Józef zaprosił pana Artura do salonu, usiedli razem przy stole, wtedy policjant Artur mówi.
– Chyba znaleźliśmy córkę pana brata, mam prawie sto procent pewności, jeszcze można będzie ewentualnie zrobić badania w celu potwierdzenia, ale nie mam wątpliwości, że to ona.
Józef się ucieszył i pyta.
– Gdzie ona jest, proszę zaprowadzić mnie do niej, muszę ją zobaczyć tyle lat na to czekałem.
Za drzwiami stoi Alicja, jest wściekła i dalej podsłuchuje.
– Dokładnie tego nie wiem, ale wiem, że ma na imię Weronika i gdzieś pracuje, nie wróciła do domu, bo pogardziła podobno swoimi rodzicami.
– Co to niemożliwe u mnie pracuje Weronika, zmusiłem ją do mieszkania w wynajętym mieszkaniu, bo głodowała i rodzice się nad nią znęcali. Proszę poczekać zadzwonię do kolegi z pracy.
Józef zadzwonił do Tomka i spytał jak mają na imię rodzice Weroniki, wtedy Tomek powiedział że są nim Ewa i Jan. Józef po telefonie mówi do Artura
– Jej rodzice to Ewa i Jan.
Na to Artur.
– Tak to ona, bo jej rodzice tak mają na imię.
– Jak ona znalazła się u nich.
Weronika prawdziwa rodzina.
Wtedy Artur opisał całą historię zaginięcia, Józef potwierdził to obecnością starszej pani Oli w jego domu. Alicja jak to usłyszała mówi do siebie, to już koniec po nas muszę coś wymyślić, bo stracę dom i wszystko co osiągnęłam do tej pory. Józef powiadomił Elwirę i opowiedział jej jaka jest Weronika, która bardzo się ucieszyła, ale z powodu choroby nie może teraz przyjechać z Ameryki. Rodzice Józefa i Elwiry bardzo się uciszyli, ojciec z przejęcia zaczął się źle czuć, ale potem wszystko było już w porządku. Józef powiadomił Tomka, który nie mógł uwierzyć że tak blisko mieli ją przy sobie i nic o tym nie wiedzieli, na pewno było to działanie Boga, bo nie ma innej możliwości aby tak się stało, że Weronika odnalazła się, sama przyszła do ich firmy pracować jako sprzątaczka. Rano Józef był pierwszy w biurze, kazał też innym pracownikom przyjść szybciej, tylko Weronikę poprosił aby załatwiła kilka spraw na mieście, chciał w ten sposób opóźnić przyjście Weroniki do biura. Józef powiadomił wszystkich kim jest dla niego Weronika. Kazał w pierwszej kolejności wykonywać polecenia Weroniki bo ona teraz tu rządzi i jest właścicielką tej firmy. Jednocześnie Józef zawiadomił prawnika, aby rozpoczął procedurę, w której wszystko zostanie przekazane Weronice. Gdy Weronika weszła do firmy wszyscy witali ją i zwracali się do nie per pani. W zachowaniu pracowników było widać że traktują ją inaczej z dystansem. Już nie było tak przyjacielskiego powitania jak zawsze, tylko jak do osoby która jest ponad nimi .
Weronika zauważyła dziwne zachowanie pracowników ale poszła w kierunku swojego biura.
Józef jak tylko zauważył że Weronika wróciła, podszedł do niej i mówi.
– Witaj mogę cię prosić na chwilę.
Weronika zdziwiona, że szef ją prosi, bo przedtem tak nie wzywał ją do swojego gabinetu, coś musiało się stać.
– Tak słucham.
Józef stoi przed nią i pyta.
– Czy mogę cię przytulić.
– Tak.
Odpowiada Weronika, i nie może zrozumieć dlaczego szef to robi. Józef mocno przytulił ją do siebie i mówi.
– Dziękuję ci Boże, że dałeś doczekać mi tej chwili, i w taki sposób.
Weronika zdziwiona nie wie, co mówić. Po chwili Józef prosi, aby usiadła na jego miejsce, ale ona nie chce, jednak Józef nalega i prosi jeszcze raz, w końcu Weronika siada na fotelu dyrektora.
– Od teraz ty tu rządzisz, wszystko jest twoje ja teraz będę na twoje rozkazy, jak będziesz chciała to ci pomogę.
– Dlaczego pan tak mówi nie rozumiem, o co chodzi przecież to nie jest moje, nie mogę się na to zgodzić.
Weronika wstała ale Józef prosi ją żeby usiadła bo ma ważną wiadomość dla niej i zaczyna mówić.
– Weroniko szukałem cię bardzo długo, miałaś na imię Sylwia jak mój brat a twój ojciec, i twoja mama umarli, ty zaginęłaś, wczoraj dowiedziałem się od policjanta że to ty jesteś osobą, którą szukałem, twój ojciec, jak się urodziłaś wszystko na ciebie przepisał, potem zginą w wypadku samochodowym, twoja mama w tym czasie umarła w szpitalu, podczas operacji guza którego miała w głowie. Pani Ola sąsiadka która była z tobą trafiła do szpitala, wtedy ciebie stamtąd zabrali do pogotowia opiekuńczego, bo nie potrafili odnaleźć twoich rodziców. Pani Ola nie mogła nic powiedzieć z powodu choroby, dlatego trafiłaś do adopcji, masz ojca chrzestnego i matkę chrzestną, jest nim Tomek przyjaciel twojego ojca, i moja siostra Elwira, która mieszka w Ameryce i razem z twoim dziadkiem i babcią, nie mogą doczekać się spotkania z tobą, ja jestem twoim wujkiem. Po tych słowach Weronika zaczęła bardzo płakać, wstała i mocno przytuliła się do Józefa. Weronika tak była przejęta, że nie mogła przez chwile nic mówić. Potem do biura przyszedł Tomek ojciec chrzestny, który też ją przytulił. Wszyscy byli bardzo wzruszeni.
Razem zaczęli rozmawiać, jeszcze przyszedł Krzysztof i poprosili aby Weronika opowiedziała o swoim życiu, ale na początku nie chciała tego robić. Po wielokrotnej namowie zaczęła opowiadać o swoim dzieciństwie, jak ją traktowali Ewa i Jan, że chcieli zawiadomić policję jak to usłyszeli, jednak ona prosiła żeby tego nie robili, bo nie chowa urazy i stara się wybaczać tak jak Bóg
wybacza nam za każdym razem nasze grzechy, dlatego nie chce ich krzywdy, tylko im pomóc, aby uwolnili się od nałogu alkoholowego. Weronika poprosiła, aby pokazali grób jej rodziców, bo chciała w taki sposób przynajmniej się z nimi spotkać. Józef mówi, że ma kilka zdjęć jej ojca Wojtka i matki Kingi oraz ze ślubu które udało się Elwirze zrobić. Alicja powiedziała Karolinie i Szymonowi że Weronika chce odebrać ich dom i wszystko co mają, żeby trzymali jej stronę i sprzeciwili się Józefowi jak będzie chciał się wyprowadzić, że ojciec chce ich wyrzucić na ulice z jej powodu i jak będzie trzeba udawali przed Weroniką i Józefem że płaczą z tego powodu. Szymon jej nie zna, bo nie miał okazji się z nią spotkać, natomiast Karolina ją lubi, ale po tym co powiedziała jej matka nie wie co o tym wszystkim myśleć. Alicja wmawiała im że muszą przeciwstawić się przybranemu ojcu, bo nie będą tu już mieszkać. Przy grobie Kingi i Wojtka modliła się Weronika razem z Józefem i Tomkiem, po wyjściu z cmentarza Józef pyta.
– To kiedy mam przygotować twój dom, tylko proszę daj mi czas.
– Ale ja już mam dom.
Mówi Weronika.
– Twoim rodzinnym domem jest ten, w którym ja mieszkam z rodziną. Obiecałem twojemu ojcu tutaj na grobie, że jak cię znajdę, to wszystko ci oddam.
– Wujku a ty gdzie będziesz mieszkał z rodziną.
– Kupię nowy i wyprowadzę się, to jest twój dom.
– To prawda jeszcze jak ciebie nie było tak mówił.
Potwierdza Tomek.
– Nigdy się na to nie zgodzę, nie ma mowy, nie pozwolę wujkowi na to.
– Ja nie mogę zostać tak już zdecydowałem, i nie zmienię zdania.
– Proszę wujku nierób tego, ja tam nie pójdę mieszkać, skrzywdzisz swoją rodzinę, przecież mieszkacie już od kilku lat w tym domu, to ich bardzo zaboli, nie możesz im tego zrobić. Ja nie czuje przywiązania do tego domu.
Na to Józef.
– Przy sięgnąłem twojemu ojcu, nie zmienię zdania i wyprowadzę się z tego domu, nawet jak w nim nie zamieszkasz.
– Wujku zrobię wszystko, ale nie wyprowadzaj się z tego domu, proszę cię.
Tomek do Józefa.
– Jest super rozwiązanie, dla ciebie i Weroniki.
– Jaki.
Pyta Józef.
– Po prostu zamieszkacie razem, wtedy staniecie się rodziną.
Wtedy Weronika mówi.
– Nie mogę tam mieszkać, to jest dom Wujka, nie chcę zakłócać spokoju rodzinie.
Józef wtedy pomyślał.
– Jak zamieszkasz z nami to zgodzę się zostać, pod warunkiem że ty będziesz o wszystkim decydować, wydawać polecenia w tym domu, i każdy będzie musiał bez wyjątku ciebie słuchać i wykonywać twoje polecenia, ty sama zdecydujesz w który pokój będzie twój.
– Wujku, ale dajesz mi warunki, że nie mam możliwości odmówić.
– Teraz w firmie będą wielkie zmiany.
Mówi Tomek.
– Tak, jutro Weronika przejmuje moje obowiązki.
– Wujku, to już za dużo, nie czuję się na siłach, może kiedyś, ale nie teraz, proszę, nie zmuszaj mnie do tego, daj mi trochę czasu.
– Wiem, że dasz sobie radę, znam cię, jesteś bardzo zdolna i jestem pewny, że sobie poradzisz.
– Dobrze wujku, ale dopiero po jakimś czasie, pierwsze mnie wszystkiego nauczysz i potem porozmawiamy na ten temat, kiedy zacznę pracować sama, ale na razie chciałabym zostać w swoim biurze, bo już do niego się przyzwyczaiłam, lubię w nim pracować.
– Już jej nie zmuszaj, wszystko powolutku i na spokojnie, bo narobicie bałaganu w firmie.
– Dobrze, niech będzie jak ty chcesz, już nie będę cię zmuszał.
Weronika nie chciała dopuścić, aby Józef opuścił swoje stanowisko pracy, bo widziała, jak jest bardzo zaangażowany w tym, co robi, że to źle wpłynie na niego psychicznie, jak już nie będzie miał tyle obowiązków, i nie będzie taki aktywny jak teraz w firmie. Weronice zależało tylko na tym, aby być blisko rodziny i wykonywać pracę, która dla niej nie ma znaczenia, czy jest to praca sekretarki, sprzątaczki lub dyrektora.
– Dobra, jedziemy, kiedy przyjedziesz do domu.
Pyta Józef.
– Daj mi proszę trochę czasu, dam ci znać.
Józef mówi do Tomka.
– Jak przyjedzie Elwira z rodzicami, robimy duże przyjęcie z okazji tego, że odnalazła się Weronika. Pomożesz mi w przygotowaniach, nie chcę słuchać żadnych sprzeciwów.
– Dobra.
Następnego dnia jak Weronika przyszła do firmy, nie było jeszcze Józefa. Weronika poszła do swojego biura, które było umieszczone tak że pierwsze wchodziło się do biura dyrektora, potem trzeba skręcić w lewo do biura, w którym pracowała Weronika, i na pierwszych drzwiach był napis Dyrektor i pod spodem nazwisko Józefa, natomiast na drzwiach do biura Weroniki napis Sekretarka i Asystentka dyrektora bez nazwiska.
Weronika zaczęła przeglądać dokumenty, za chwilę ktoś puka.
– Dzień dobry, można na chwilę.
– Tak, proszę, w jakiej sprawie pan przyszedł.
– Mam zlecenie na szybko, żeby zmienić tabliczki na drzwiach.
– Proszę.
Weronika wróciła do swojej pracy, mężczyzna chwilę majstrował przy drzwiach, i po chwili mówi.
– Już skończyłem, do widzenia.
- Do widzenia.
Z ciekawości Weronika wyszła zobaczyć, co tam jest napisane. Zastępca Dyrektora i pod spodem napisane jej nazwisko, poszła zobaczyć na pierwsze drzwi na których był napis, Dyrektor i pod spodem jej nazwisko i Józefa.
– Co ten Wujek wyrabia.
Weronika wróciła do swojego biurka. Po dłuższym czasie zadzwonił jej telefon i pani Wanda, sekretarka z dołu.
– Proszę.
– Pani dyrektor przyszedł pan w sprawie zamówienia, czy można go do pani wysłać.
– Tak proszę.
Weronika wiedziała że Józef chyba zrobił to celowo, i zostawił ją samą oraz zawiadomił wszystkich o zmianie jej stanowiska. Jak wszedł klient, podał jej dokumenty i powiedział że musi dzisiaj odebrać towar, tak ustalone w umowie. Weronika szukała, ale nie mogła znaleźć dokumentów, zadzwoniła do sekretarki na dole i poprosiła o numer do Józefa.
– Wujku, nie mogę doszukać się jednej z umów.
I podała mu nazwę.
– U mnie na komputerze tego nie ma.
– Idź do mojego komputera.
I podał jej hasło.
– Tam wszystko znajdziesz.
– Dobrze Wujku.
Weronika sprawdziła zamówienie i zadzwoniła do wujka Tomka, który pracował na magazynie, podała dane z umowy, i zapytała czy można wysłać tego pana po odbiór zamówienia. Tak było przez cały dzień, wszyscy dzwonili tylko do niej i musiała sama podejmować ważne decyzje. Pod koniec dnia wchodzi Józef.
– Wujku, zostawiłeś mnie samą, myślałam że nie dam rady i zrobię jakiś poważny błąd.
– Wiedziałem że dasz sobie radę. Teraz chodź, idziemy na obiad.
Pojechali razem do restauracji w której zjedli oraz porozmawiali. Józef poprosił, żeby nie zwlekała z przyjazdem do jego domu, że wszystko z rodziną uzgodni. Prosiła go że nie chce o niczym decydować, ale on powiedział taka była wola twojego ojca, musisz to uszanować, i jego wola też jest taka. Weronika wiedziała, że nic nie da próba przekonania Józefa do zmiany zdania, ale wiedziała, że nic dobrego z tego nie wyniknie, bo rodzina na pewno będzie protestować. Józef wrócił do domu, kazał wszystkim zebrać się w salonie i opowiedział im dokładnie, jak pierwszy raz tutaj przyjechał i że wszystko należy do Weroniki. Chciał uszanować decyzję zmarłego brata i się wyprowadzić do innego domu, ale Weronika mu na to nie pozwoliła, z trudem dała się przekonać, aby z nimi zamieszkała. Zaznaczył, że mają ją szanować i że od teraz ona o wszystkim w domu decyduje, wydał polecenie pracownikom, kogo od teraz mają słuchać, że ona jest teraz ważniejsza od niego. Alicja zaczęła się sprzeciwiać i mówić, że tak młoda gówniara nie będzie wydawać jej poleceń. Józef powiedział, że od teraz Weronika będzie dawała jej pieniądze na życie, że jak się coś nie podoba, to drzwi są otwarte możecie odejść. Alicja zażądała badań które potwierdzą że Weronika jest zaginioną córką jego zmarłego brata, że do tego czasu nie wpuści ją do tego domu. Szymon też protestował, ale Alicja, widząc, że Józef jest stanowczy, uspokoiła syna, którego wcześniej buntowała przeciwko ojcu. Karolina siedziała z boku i nie wiele mówiła. Wszyscy w rodzinie, w tym służba, wiedzieli, że od teraz jest jeden właściciel i szef pani Weronika.
Józef tego same go dnia pojechał do Weroniki.
– Mogę na chwile wejść bo mam ważną sprawę do ciebie.
– Tak proszę wujku, ty zawsze jesteś mile widziany.
– Mam do ciebie prośbę, czy możemy zrobić badania, aby potwierdzić że jesteś córką mojego brata, ja jestem tego pewny, ale moja żona się sprzeciwia i robi problemy.
– Wujku jak sobie życzysz możemy zrobić je w każdej chwili.
Następnego dnia pojechali zrobić badania, Józef opłacił wszystko z niecierpliwością czekał na jego wyniki, obawiał się że może być inaczej.
W dniu w którym były już gotowe wyniki, Józef odebrał je razem z Alicją i pojechali z nimi do domu. Zawiadomił Weronikę aby przyjechała do jego domu sprawdzić wyniki badań.
–Dzień dobry.
– Proszę wejść.
Odpowiedziała Izabela, służąca do Weroniki.
Jak Weronika weszła do domu Józefa, wszyscy czekali w salonie.
– Dzień dobry.
Tylko Józef odpowiedział.
Witaj, siadaj proszę.
Józef otworzył kopertę i przeczytał na głos, w której było napisane że jest 99,9 % zgodności że jest córką jego brata. Józef bardzo się ucieszył i umówił termin z prawnikiem, w celu przekazania majątku Weronice. Jak został sam, wziął zdjęcie Wojtka, swojego brata i mówi.
– No bracie, w końcu się udało, znalazłem twoją córkę, dotrzymałem obietnicy i wszystko będzie tak, jak chciałeś. Bardzo mnie to cieszy, że Weronika ma tak dobre serce. Wiem że życie ją tego nauczyło i wiara do Boga która sprawia że, rzeczy materialne nie są najważniejsze, tylko rodzina, miłość do drugiego człowieka, za to Bogu bardzo dziękuję, bo on tak nią pokierował. Chciałbym tylko, aby Weronice udało się zmienić moją rodzinę. Będę się o to modlił, ale wiem, że nie będzie jej łatwo przekonać do siebie Alicję, Szymona i Karolinę. Zawsze będę ją w tym wspierał, obiecuję ci to.
Minęło kilka dni, po przybyciu Weroniki do firmy przyszedł prawnik Tomasz, który zajmował się testamentem, odczytał go i podał dokumenty Weronice do podpisania. Jednocześnie Krzysztof, który był prawnikiem firmy załatwia wszystkie formalności w celu przekazania Weronice wszystkiego, co jej się należy. Weronika była zmartwiona, bo z biednej kobiety stała się milionerką, ponieważ firma miała ostatnio cztery miliony zysku ze sprzedaży i produkcji różnych materiałów ze stali oraz drobnych elementów stalowych wyposażenia domu. Dlatego nie wiedziała, czy sobie z tym wszystkim poradzi, i liczy na pomoc i wsparcie wujka Józefa i Tomka oraz Krzysztofa. Tomek w końcu poznał kobietę, która zajmowała się kupnem oraz sprzedażą nieruchomości, Martą, z którą coraz częściej się spotykali. Dzień przed przeprowadzką Weroniki, Tomek zadzwonił do domu Józefa.
– Cześć, mam pomysł. Zauważyłem, że Weronika ma niewiele ciuchów, jak ostatnio u niej byłem. Moja znajoma zna się na ubraniach, może kupimy jej trochę ciuchów do garderoby.
– To świetny pomysł, też zauważyłem że dalej skromnie żyje i nie kupuje dużo rzeczy, jest ważną osobą w firmie dlatego pasuje aby miała trochę więcej dobrych ciuchów.
– Pojadę do niej prędzej i odbiorę jej walizkę z rzeczami, na jej podstawie kupimy razem z Martą trochę sukienek wieczorowych, butów różnego rodzaju i takich ciuchów do wyjścia na spacer.
– Zrób tak, tylko nich chce byle czego, kup wszystko najwyższej jakości.
– Dobra, tylko to może trochę kosztować i nie wiem czy poradzimy sobie z przywiezieniem tego wszystkiego sami.
– Przyjedź do firmy, dostaniesz kartę firmową bez limitu i pojedziesz naszym samochodem dostawczym z dwójką pracowników, którzy pomogą ci nosić.
– Dobra, to już do ciebie jadę.
Józef zabrał Weronikę i pojechali do jego domu. Jak Weronika weszła do środka, wszyscy pracownicy czekali w salonie na jej przybycie, tylko Alicja i jej dzieci nie miały uśmiechu na twarzy, ale robili dobrą minę, tak żeby Józef nie zobaczył że nie są zachwyceni jej przybyciem.
– Dzień dobry.
– Dzień dobry.
Weronika z każdym przywitała się po kolei, zaczynając od Alicji, Karoliny następnie Szymona, którzy zimno ją przywitali oraz z pracownikami, którzy widzieli w Weronice lepszą osobę niż Alicja, dlatego nie mieli nic przeciwko aby od teraz ona tu rządziła. Józef zapytał Weroniki.
– Może pójdziemy wybrać dla ciebie pokój.
– Dobrze wujku.
– Proponuje zacząć od dołu. Tu jest moja sypialnia, bardzo ładna. Jak chcesz, pójdziemy z Alicją do innego pokoju.
– Wujku, nie ma mowy, bo zaraz wyjdę i nie będę tu mieszkać.
– Dobrze, już spokojnie, moje dziecko. Tu jest dużo pokoi.
– Może wujek mi zaproponuje jakiś wolny pokój.
– Chodźmy na górę, tam są pokoje z widokiem na ogród, są tam też pokoje Karoliny i Szymona.
– To chodźmy wujku.
Alicja w myślach, ale udaje i jeszcze podlizuje się Józefowi, a ten głupi Józef jej słucha. Ja już jej pokażę, jak tu będzie się rządzić.
– Mamo, mogę już iść, to przedstawienie z powitaniem skończyło się już, bo jestem umówiony z kolegami.
– Tak idź. Więcej nie będziemy płaszczyć się przy tym gówniarzu, który mógłby być moją córką.
Karolina tak patrzy i mówi.
– Mamo, ja nie widzę, żeby ona była tak zła, tylko ojciec przesadza. Ona się tylko mu podporządkowuje.
– Karolino, przestań gadać głupoty, lepiej już idź do swojego pokoju.
Jak Weronika jest z Józefem na górze, idą po kolei i otwierają poszczególne pokoje, ale Weronika żadnego nie wybiera, pomimo że wszystkie wyglądają jak apartament w hotelu pięciogwiazdkowym, umeblowane z ubikacją.
Weronika otwiera najmniejszy pokój, taki skromny i mówi.
– Wujku, jeśli można, to ten mi odpowiada.
Karolina z drugie strony stoi i po cichu mówi.
– Głupia najgorszy pokój wybrała, widać, że nie ma gustu.
Wchodzi do swojego pokoju i zamyka drzwi.
Józef.
– Nie ma mowy, widzę, że muszę wybrać za ciebie.
Prowadzi ją obok swojego gabinetu, otwiera drzwi i mówi.
– Ten będzie dla ciebie najlepszy, będziesz mieć widok na ogród, jest duży przestronny, jasny, ma bardzo ładną ubikację będzie ci tu dobrze.
– Bardzo ładny, wujku dziękuję.
W tym momencie Tomek zajeżdża samochodem dostawczym, z Martą i dwójką pracowników z firmy. Zaczynają wnosić pudła z rzeczami dla Weroniki.
Alicja wchodząc na górę po schodach, zobaczyła pracowników którzy niosą pudła i pyta jednego z nich.
– Co to za pudła dla kogo to zanosicie.
– To są rzeczy dla pani Weroniki kupione w salonie, mamy je zanieś do pokoju.
Alicja w myślach mówi do siebie.
Ten Józef zwariował, tyle jej nakupił rzeczy, a mnie na spa żałuje pieniędzy, powariowali z powodu tej gówniary.
Alicja i jej dzieci miały dużo więcej, jak to co dostała Weronika, ale zazdrościła jej, i najlepiej pozbyła by się jej z domu.
Józef, jak był w pokoju Weroniki, przyszedł Tomek z Martą i jej nowymi ciuchami do garderoby.
– Cześć.
– Cześć wujku.
– Dzień dobry pani.
– Dzień dobry, jestem Marta.
– Weronika bardzo mi miło panią poznać.
– Tomek dużo mi o tobie mówił, jak będziesz czegoś potrzebowała, to daj znać.
– Dziękuję.
– Wujku, co to jest.
Pracownicy wnoszą rzeczy i pakują do jej garderoby, którą pierwszy raz widzi, bo zawsze miała małą szafkę w domu.
– To prezent od wujków i nie chcę słyszeć odmowy, trochę ciuchów i butów dla ciebie, Marta pomogła mi wybrać.
– Dziękuję bardzo, ale nie trzeba było, mam swoje rzeczy.
– Widziałem, ile i jakie to rzeczy.
Józef jeszcze dał Weronice kartę firmową, która nie miała limitu. Weronika nie chciała tego przyjąć, ale w końcu się zgodziła, klucze do domu oraz do nowego samochodu BMW, oraz poinformował że na dole czeka kierowca Dawid, do jej dyspozycji. Przed wyjściem Józefa, Weronika zapytała.
– Wujku, czy nie miałbyś nic przeciwko temu, jakbym dała mieszkanie, w którym byłam, mojej siostrze Marysi i Gabrysi, żeby mieli lepsze warunki do życia i dalszej nauki.
– To jest twoje mieszkanie, możesz robić z nim, co chcesz. Przygotujemy dla nich co miesiąc wypłatę kieszonkowego, żeby miały na swoje utrzymanie. Jutro się tym zajmę, nie martw się nie zostawię ich bez pomocy.
– Naprawdę, wujku, bardzo ci dziękuję.
Podeszła i ucałowała Józefa. Było widać, że bardziej ucieszyła się z tego, niż to co dostała dla siebie. Wszyscy to widzieli i byli bardzo poruszeni jej zachowaniem. Pożegnali się z nią i wyszli z pokoju, aby mogła odpocząć. Za jakiś czas przyszła pani Paulina, kucharka i zapytała co dzisiaj ma być na obiad i podała przykładowe menu, bo zawsze to Alicja wybierała co mają zjeść w danym dniu. Weronika zapytała co domownicy lubią najbardziej, wtedy Paulina jej powiedziała.
– Jeżeli to nie będzie dla pani problemem, to proszę podać to, co lubią, tak aby każdy był zadowolony.
– Dobrze proszę pani.
Kobieta była zdziwiona, pomyślała dobra kobieta z tej Weroniki, lepsza od Alicji, nie myśli osobie tylko o innych. Dobrze że tu jest. Ale to nie koniec problemów, które miały spotkać Weronikę w tym domu, która nie była świadoma tego co szykuje dla niej Alicja.
Rano do pokoju Weroniki wchodzi Isabela, służąca, która przynosi tacę ze śniadaniem i kładzie ją na stoliku. Podchodzi do okna i zaczyna odsłaniać zasłony, wtedy Weronika raptownie wstaje.
– Dzień dobry.
Mówi Isabela.
– Dzień dobry.
Weronika, widząc kobietę jest zaskoczona.
– Dziękuję, ale sama mogę to zrobić.
– Proszę pani, jestem tutaj po to, aby usługiwać państwu. Proszę śniadanie.
Isabela podchodzi do łóżka i podaje tacę, na której jest przygotowane śniadanie.
– Dziękuję, nie trzeba było zeszłabym do salonu, przepraszam pewnie za długo spałam.
– Proszę pani, państwo jedzą śniadanie w swoich pokojach, tylko obiad podajemy w salonie.
– Dziękuję bardzo.
– Proszę i życzę smacznego.
Weronika pierwszy raz w łóżku zaczyna jeść śniadanie, ale nie podoba jej się to, bo zawsze jadła w kuchni przy stole. Ale tym razem postanawia zjeść aby nie obrazić pani Isabeli, która poszła do jej łazienki położyć ręczniki, wychodząc z łazienki Izabela zadaje pytanie.
– Czy życzy pani sobie coś jeszcze? Może podać ubranie.
W tym momencie słychać wołanie Alicji.
– Isabela, gdzie jesteś chodź szybko, Isabela.
– Przepraszam, ale muszę iść, bo mnie pani woła.
– Proszę bardzo i dziękuję za śniadanie.
– Nie ma za co, to należy do mojego obowiązku.
Alicja na dole robi awanturę, tak głośno że słychać w całym domu.
– Gdzie jesteś? Pracujesz dla mnie, to ja cię zatrudniłam. Jak cię wołam to masz natychmiast przyjść do mnie.
– Proszę pani, usługiwałam pani Weronice, tak jak kazał pan Józef.
– To mnie masz pierwsze usługiwać, a nie temu gówniarzowi, co może kible sprzątać w naszym domu. Jeszcze raz to cię zwolnię, masz do mnie w pierwszej kolejności przychodzić, zrozumiałaś.
– Tak proszę pani przepraszam.
Józef wyszedł z sypialni zaczyna mówić.
– Co tak krzyczysz znowu.
– Ta twoja protegowana Weronika, zabroniła mojej służącej przychodzić do mnie. Sama chce korzystać ze służby, którą ja zatrudniłam, Isabela ma mnie usługiwać.
– Już przestań krzyczeć, Isabela jest tutaj dla każdego, nic się nie stanie jak trochę poczekasz.
Józef tak powiedział, bo słyszał jak Alicja rozmawiała z Isabelą, dlatego wiedział że co mówi mija się z prawdą.
Po śniadaniu Weronika się przygotowała, chciała już jechać do firmy, wtedy spotkała Alicję.
– Słuchaj mój mąż mówił, że od teraz masz dawać mi pieniądze. Chce dziesięć tysięcy.
– Ile pani chce.
– Chyba nie jesteś głucha. Dziesięć tysięcy.
– Ale jak mam pani dać taką kwotę.
– Nie pyskuj do mnie i dawaj kasę, to że Józef dał ci przywileje, nie znaczy że masz mi być nieposłuszna.
– Dobrze, tylko muszę porozmawiać z Wujkiem.
– Po co masz z nim rozmawiać? Co nie wiesz, co masz robić chce zaraz mieć pieniądze, czekam w salonie.
Weronika idzie do gabinetu Józefa, porozmawiać w tej sprawie.
– Dzień dobry wujku, można.
Tak proszę wejdź.
– Wujku, mam do ciebie wielką prośbę. Możesz zająć się finansami w domu, bo twoja żona chce ode mnie dziesięć tysięcy. Ja wolę zająć się pracą w firmie i nie orientuję się w waszych wydatkach. Proszę, zajmij się tym.
– Ona powariowała chce dziesięć tysięcy ,dopiero ostatnio dostała dużą kwotę pieniędzy. Dobra ja zajmę się wydatkami w domu, ale ty masz zająć się resztą, bo moja rodzina się do tego nie nadaje.
– Dobrze, ale mam pytanie. Nie chcę zakłócać waszego rytmu dnia, ale dlaczego nie jemy śniadania w salonie, było by lepiej jak będziemy jeść razem.
– Masz rację, chciałem jeść śniadanie w salonie, ale moja żona tak chciała, poleć Isabeli że od dzisiaj jemy śniadania w salonie.
– Dobrze wujku. Ale czy pani Alicja nie będzie z tego powodu zła, niech chcę waszej kłótni. Może lepiej zapytaj panią Alicję czy się zgadza.
– Nie martw się, porozmawiam z nią.
– Dobrze wujku. Czy możemy razem pojechać do firmy.
– Tak nawet będzie lepiej, tylko wydrukuje kilka dokumentów i wychodzimy.
Weronika jeszcze przed wyjściem, przekazała Isabeli że od dzisiaj śniadania wszyscy mają jeść w salonie, że tak zostało tu uzgodnione z Józefem. Isabela jak to usłyszała to zaczęła mówić do kucharki Pauliny.
– Słyszałaś? Ciekawe, co powie Alicja, jak się dowie. Znowu będzie awantura.
– Zaczyna się rządzić i wprowadzać zmiany, ale mi kazała gotować to co lubią państwo. Zaczyna mi się podobać ta kobieta.
– Masz rację, Alicja nie da jej tu za bardzo rządzić, jak chciał pan Józef.
Następnego dnia Alicja wstaje, patrzy na zegarek i mówi.
– Dlaczego Izabela nie podaje śniadania.
Józef miał powiadomić Alicję, że razem z Weroniką postanowili zmienić sposób podawania śniadania w domu, tylko zapomniał o tym powiedzieć Alicji. Dlatego od razu wstaje porozmawiać z Isabelą.
– Dlaczego nie podajesz śniadania do pokoju.
– Tak zarządziła pani Weronika.
– To już za wiele, to ja jestem panią tego domu, nie ją tylko mnie masz słuchać.
– Pan Józef powiedział, że mam w pierwszej kolejności wykonywać polecenia pani Weroniki, bo teraz jest właścicielką wszystkiego, i ona mnie zatrudnia. Przykro mi, ale nie mogę tego zrobić. Wściekła Alicja poszła do sypialni zaczyna, szarpać Józefa, tak aby się w końcu obudził.
– Józek, wstawaj, no już wstawaj.
– Czego chcesz kobieto.
– To ja jestem twoją żoną, nie ta Weronika. Śniadania mają być w pokoju.
– Ja podjąłem taką decyzję.
– Dlaczego.
– Bo będzie lepiej, jak wszyscy rano będziemy widzieć się przy stole, nasze dzieci też potrzebują trochę dyscypliny, bo im się nic nie chce robić.
– Zawsze mi się sprzeciwiasz, słuchasz tylko tą młodą gówniarę.
– W tym przypadku Weronika wykonała moje polecenie, zawsze pyta się mnie o zgodę. Nie musi tego robić, bo to wszystko należy do niej.
– Wszystko jej dałeś, nam nic się nie należy.
– Jej ojciec zapisał wszystko w testamencie, dom i firmę, od początku jak tu przyjechałem. Wszystko należy do niej, kiedy to w końcu zrozumiesz.
– Cholerna Weronika, niech najlepiej zdechnie i da nam spokój.
– Przestań, więcej tak nie mów, bo pożałujesz. Zaczynam mieć ciebie dość. Ciesz się że Weronika ma takie dobre serce, bo już dawno wyrzuciłaby nas za drzwi.
Przy śniadaniu nie było miłej atmosfery. Szymon też narzekał, że musi jeść w salonie, tylko Karolina była neutralna, nie sprzeciwiała się tej sytuacji. Każdego dnia Alicja robiła coraz to większe awantury, z byle powodu, i zawsze powodem kłótni była Weronika, która nie była niczemu winna. Alicja w ten sposób dążyła do tego, aby zniechęcić Józefa do Weroniki. Szymon też pyskował do Weroniki, ale bardziej interesował się grami, i wypadami do kolegów, ponieważ był nastolatkiem, tak jak jego siostra Karolina. Między Józefem i Alicją dochodziło do coraz to większych spięć. Kłótnie były prawie codziennie, zawsze powodem była Weronika. Józef był już tym zmęczony. Weronika chciała odejść, tylko ze względu na Józefa tego nie zrobiła. Alicja bardzo chamsko odnosiła się do niej, raz po jednej wymianie zdań uderzyła ją w twarz, od tego momentu Weronika unikała ją jak tylko miała okazję.
Karolina raz wchodząc do domu, była zapłakana, nie chciała rozmawiać. Widząc to Weronika podeszła do niej i mówi.
– Karolinko, co się stało, dlaczego płaczesz.
– Nic, zostaw mnie w spokoju.
– Dlaczego? Powiedz, może ci pomogę.
– Nie dasz rady zostaw mnie.
– W szkole coś się stało, ktoś cię skrzywdził.
– Nie tylko jeden nieważne, zostaw mnie idź sobie.
Weronika po tych słowach, domyśliła się, że chodzi chyba o jakiegoś chłopaka, żeby ją pocieszyć powiedziała.
– Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Tak jest z tymi chłopakami. Ja musiałam przed nimi uciekać, słuchać ich wyzwiska, bo byłam źle ubrana.
– To nie o to chodzi.
Karolina podniosła się z łóżka i zaczęła opowiadać, że jeden chłopak jej się podoba i ją ignoruje jak ona go poprosiła, żeby z nią poszedł do kina, to on publicznie wyśmiał ją i poszedł do innych kolegów mówić, że żebra o miłość do niego. Wtedy Weronika opowiedziała jej swoje dzieciństwo i jak traktowali ją bracia, niektórzy w domu i w szkole, że jak ma jakiś problem, to idzie do
swojego Klasztoru modli się do Boga i Matki Boskiej prosi o pomoc w rozwiązaniu problemów, po jakimś czasie wszystko się udaje. Powiedziała jej, że nie jest jej wrogiem i nie chciała tutaj mieszkać, ale zrobiła to dla Józefa, żeby go uszczęśliwić za co dla niej zrobił, jak była w trudnej sytuacji. Powiedziała jej, że zawsze może do niej przyjść i porozmawiać jak będzie miała jakiś problem, i ją przytuliła do siebie. Potem przyniosła jej lody i razem zjedli i pooglądali film na jej komputerze. Weronika starała się jak mogła, nawet próbowała przypodobać się Alicji, ale to się nie udawało i było jeszcze gorzej, Alicja stawała się coraz bardziej agresywna w stosunku do niej, dlatego Weronika odpuściła. Jak do pokoju przychodziła pani Helena, sprzątaczka zawsze pomagała jej w pokoju i sprzątała po sobie, że pani Helena nie miała co u niej za bardzo sprzątać.
Pewnego dnia Alicja znowu zaczęła awanturę z Józefem z byle powodu, że za mało daje jej pieniędzy, że Weronika kazała podać jedzenie, które nie lubi. Tak się kłócili, że Józef już nie wytrzymał trzasną drzwiami i wyszedł. Wtedy poszła do kuchni porozmawiać z Pauliną, kucharką, ale Isabela powiedziała, że pani Weronika dała jej wolne, bo pilnie potrzebowała zająć się chorym dzieckiem. Wtedy Alicja w złości zaczęła robić sobie sama jedzenie. Trzymając nóż w ręku, weszła na stołek, aby wyciągnąć z szafki garnek i naglę upadła z krzesła, przebijając sobie nożem nogę, po chwili zaczęła krzyczeć. W domu była Weronika, która pierwsza to usłyszała i pobiegła do kuchni.
– Co się stało.
– Ałła boli jak boli.
– Proszę się nie ruszać, już pani pomogę.
– Zostaw mnie nie ruszaj.
Alicja sprzeciwiała się, ale Weronika jej nie słuchała. Opatrzyła jej ranę zabandażowała, kazała Isabeli wezwać Dawida, żeby przygotował samochód i pomogła wstać Alicji z podłogi powolutku, trzymając ją pod ramię zaprowadziła do samochodu. Po odrodzę jak wychodzili z domu, Alicja mówić.
– Zostaw mnie, nie udawaj, że mi pomagasz.
– Proszę przestać, chce pani pomóc, nie jestem pani wrogiem. Kiedy pani to w końcu zrozumie, ma pani poważną ranę, trzeba jechać do szpitala niech ją opatrzą i założą szwy.
– Dobra, już dobra chodźmy. Oj, boli, powolutku, och, jak boli.
W szpitalu opatrzyli ranę Alicji. W tym czasie Weronika zadzwoniła do Józefa, że jest w szpitalu, żeby przyjechał, bo jego żona ma ranę.
Lekarz, jak był z Alicją już po założeniu szwów powiedział.
– Dobrze, ktoś się panią zajął, pewnie musi znać się na udzielaniu pierwszej pomocy. Sam tego lepiej bym nie zrobił.
Alicja nic nie powiedziała, ale było widać na jej twarzy, ze źle postąpiła i było jej głupio.
Po wyjściu Alicji z gabinetu, przy którym czekała Weronika, pomogła jej siadać na krześle. Wtedy wyszedł lekarz i powiedział.
– Tu jest recepta, proszę to kupić, brać co dwanaście godzin. Dałem tu jeszcze środek, którym należy czyścić ranę podczas zmiany opatrunku. Za dwa tygodnie proszę przyjść do kontroli.
– Panie doktorze, proszę dać, pójdę kupić do apteki. Proszę tu na mnie czekać, zaraz przyjdę. Zadzwoniłam do pani męża zaraz pewnie tu będzie.
– Dobrze, idź nigdzie się nie wybieram.
Weronika poszła do apteki, która była w szpitalu. Wtedy przyjechał Józef i pyta.
– Kochanie, co się stało.
– Upadłam i nożem przebiłam sobie nogę, Weronika mi pomogła.
– Dobrze zrobiła, gdzie ona jest teraz.
– Poszła kupić leki i zaraz przyjdzie.
– Dobra, chodźmy do samochodu.
– Nie czekaj, bo Weronika będzie nas szukać.
O pogodziłaś się z nią, moja kochana.
Józef przytulił Alicję, która miała lekkie łzy w oczach, jak przyszła Weronika, pojechali razem do domu. W domu Weronika cały czas zmieniała opatrunek na nodze Alicji, bo Isabela nie umiała i była wrażliwa, jak zobaczyła ranę i trochę krwi. Cały czas pilnowała ją z lekami, przychodziła w nocy aby ją obudzić i podać na czas leki.
– Proszę pani, proszę pani, proszę się obudzić.
– Co się stało.
– Musi pani zażyć leki.
– Dobrze.
Alicja zażyła tabletkę i mówi.
– Dziękuję, ale idź już spać.
– Dobrze.
– Dobranoc.
– Dobranoc.
Po wyjściu Weroniki z pokoju, Alicja sobie myśli, jakie ta dziewczyna ma dobre serce. Józef miał rację, tak ją poniżałam. Ona w nocy przychodzi i się mną zajmuje. Alicja nigdy nie była tak traktowana w swoim domu przez rodziców, którzy byli bardzo zimni i wymagający. Dlatego Alicja też nie miała współczucia dla innych. Weronika sprawiła, że zmiękła i zaczęła żałować swoich czynów. Rano jak Alicja wstała, otworzyła drzwi i słyszy rozmowę Weroniki z Izabelą.
– Pani Izabelo, była pani już u pani Alicji.
– Nie, proszę pani.
– Dlaczego.
– Bo byłam przygotować Karolinę i Szymona do szkoły.
– Proszę pani, teraz w pierwszej kolejności proszę zajmować się panią Alicją, bo ma chorą nogę, i nie może chodzić a ja muszę iść do pracy.
– Dobrze, jak pani sobie życzy, już idę.
– Proszę dbać o panią Alicję, ona jest teraz najważniejsza. Ja zobaczę, czy Karolina i Szymon są gotowi i jadę do pracy.
– Dobrze.
Alicja, słysząc to wycofała się do pokoju i usiadła na łóżku. Po południu wszyscy wrócili do domu, wtedy Alicja mówi do Weroniki.
– Mogę cię prosić na chwilę na osobności?. Chciałam z tobą pilnie porozmawiać.
– Dobrze proszę.
Po wejściu do pokoju, jak byli już sami, Alicja pierwsza zaczęła mówić.
– Proszę, wybacz mi, skrzywdziłam cię, bo byłam zaślepiona z zazdrości.
– Nie czuję urazu do Pani, naprawdę staram się żyć zgodnie z przykazaniami Bożymi. Kocham ludzi, nawet jak robią mi krzywdę, bo wiem, że musi być w tym jakaś przyczyna.
– Masz rację moi rodzice nie dawali mi tyle miłości, ile potrzebowałam, dlatego stałam się podobna do nich. Wybacz mi powiedz proszę.
– Wybaczam Pani z całego serca.
Weronika podeszła do niej, i ją objęła a ona odwzajemniła i też ją przytuliła. Byli tak przytuleni dłuższy czas aż w końcu Alicja.
– Dobra, chodźmy już na obiad.
– Dobrze.
Razem poszli do stołu, widać było że między nimi już nie ma napięcia, które oddalało je od siebie, tylko wielka przyjaźń.
Jan i Ewa byli wściekli, bo Weronika wspierała siostry i braci, dawała im pieniądze tylko oni musieli żyć skromnie. Weronika postanowiła ich odwiedzić i porozmawiać, ale nie chciała jechać sama, bo bała się reakcji przybranych rodziców i poprosiła Krzysztofa, żeby pojechał z nią. Weszli do mieszkania i Weronika widzi ojczyma.
– Ty suko, jak śmiesz tutaj przychodzić.
– Tato przestań, proszę wysłuchaj mnie.
– Zamknij się szmato.
Józef chciał już uderzyć Weronikę w twarz, zamachnął się i wtedy jego rękę zatrzymał Krzysztof.
– Nie próbuj tego bo pożałujesz. Siadaj, Weronika ma wam coś ważnego do powiedzenia.
Ewa weszła do pokoju.
– Ty niewdzięcznico, ty smarkulo, ja ci dupę pocierałam, a ty co teraz nas olewasz.
Weronika mówi.
– Proszę usiądźcie i wysłuchajcie mnie, nie pożałujecie.
– Moja prawdziwa rodzina odnalazła mnie przez policjanta, który był tutaj w domu. Mam teraz dużo pieniędzy, mogę wam pomóc, sprawić, że do końca życia nie będzie wam niczego brakowało, ale mam warunek, który musicie spełnić.
– No jeszcze warunki będziesz mi stawiać.
– Zamknij się, Janie, niech powie, o co chodzi i spada.
Ewa, jak usłyszała, że chodzi o pieniądze i wygodne życie, ucieszyła się, pomimo tego, że też lubiła wypić z Janem.
– Pójdziecie na odwyk i terapię, ja za wszystko zapłacę. Mój pracownik będzie wszystko kontrolował jak wywiążecie się z tego i spełnicie moje warunki, to wyremontuję wam mieszkanie zapewnię wyżywieni i wszystko co jest wam potrzebne do życia. Nie dam wam na razie pieniędzy, żeby wasz nie kusiło do picia, ale jak zobaczę po jakiś czasie, że o siebie dbacie i wywiązujecie się z tego, wtedy dam wam pensje co miesiąc. Mamie i tobie tato, bo traktuję was jak rodziców, bo wychowaliście mnie.
– Jeszcze czego, nie będziesz nam dyktować warunków.
– Jan, zamknij się ja się zgadzam, bo już mam dość takiego życia.
– Ja się nie zgadzam.
– To biorę z tobą rozwód.
– Musicie obydwoje się na to zgodzić, bo inaczej nie liczcie na mnie.
– Janek, przestań, mam już dość. Tak dłużej nie możemy żyć. Jak nie będziesz po moje stronie, to odchodzę z domu i biorę z tobą rozwód.
Jan chwilę pomyślał.
– Dobra, ale nie obiecuję, bo nie wiem, czy dam radę.
– Dasz radę, tato, dasz radę. Wierzę w ciebie i w mamę.
– Dlaczego to robisz? Przecież wiesz, jak ja ze starym cię traktowaliśmy.
– Bo od kiedy Bóg sprawił, że trafiłam do was, staliśmy się rodziną.
Jan po tych słowach już nic nie powiedział, popatrzył się na Ewę a ona na niego. Mijały kolejne dni jak Weronika wracała do domu. W korytarzu zobaczyła Szymona, który nikogo nie słuchał, widzi że wbiega do pokoju i miał strach w oczach. Podeszła do drzwi jego pokoju zapukała i weszła.
– Cześć, co się stało.
– Wynocha, idź sobie, nie chcę cię widzieć.
– Widzę, że coś się stało. Mogę ci pomóc.
– Już nikt mi nie pomoże, wyjdź.
– Powiedz, proszę, nic nikomu nie powiem. Będzie to nasza tajemnica.
– I tak mi nie pomożesz już pomnie.
– Co się stało.
– Nie powiesz nikomu.
– Tak obiecuję.
– Wziąłem samochód kolegi.
– Przecież nie masz jeszcze prawa jazdy.
– Tak wiem.
– I co się stało, że jesteś taki przerażony.
– Jak jechałem tym samochodem, chyba uderzyłem człowieka.
– Jak to, gdzie on jest.
– Uciekłem z stamtąd i zostawiłem samochód kawałek dalej, wróciłem pieszo do domu.
– Uciekłeś z miejsca wypadku, prowadziłeś bez prawa jazdy, to jest poważne przestępstwo.
– Wiem, jestem skończony, chyba się zabiję.
– Nie gadaj głupot, wiesz, gdzie potrąciłeś tą osobę.
– Tak.
– Szybko jedziemy z Dawidem w to miejsce.
– Po co.
– Nie dyskutuj, szybko ze mną.
Weronika poprosiła szofera Dawida i pojechała razem w miejsce wypadku. Po drodze minęli samochód, który Szymon zostawił na parkingu, jechali tak chwilę.
– W którym to miejscu było.
– Stój, chyba tutaj, ale nikogo nie ma, może wstał i poszedł do domu.
– Szymon, nie gadaj głupot, jak jest ranny, musimy go znaleźć.
– Po co.
– Zatrzymaj się proszę. Przejdę się i zobaczę na poboczu drogi, czy gdzieś nie leży.
– Dobrze proszę pani.
Weronika zaczęła iść poboczem drogi. Jest ciemno, więc niedużo było widać w tym miejscu, niektóre lampy przy drodze nie świeciły. Po chwili widzi.
– Co to tam leży.
Podchodzi i widzi dużego psa, który ma czarną długą sierść.
– Nie bój się spokojnie.
Powoli zbliża się do niego, ponieważ pies cały trząś się ze strachu. Na początku dała mu powąchać rękę i głaszczę go po pysku, jednocześnie przemawia, żeby pies się uspokoił. Widać, że ma ranę i uszkodzoną nogę. Rozejrzała się i widzi, że to jest miejsce, które opisał Szymon. Pobiegła do nich, żeby pomogli wnieś psa do samochodu i pojechali do najbliższego weterynarza. Po drodze jak jechali Weronika kazała Szymonowi zadzwonić do kolegi, żeby zabrał swój samochód i że ona pokryje wszystkie koszty naprawy plus wypłaci mu zadośćuczynienie
za straty, które doznał z powodu zniszczenia auta. W domu poszła do pokoju Szymona i powiedziała.
– Pomogłam tobie i nic nie powiem rodzicom, ale teraz jesteś mi coś winien.
– Zrobię wszystko, co każesz.
– Wszystko obiecujesz.
– Tak obiecuje.
– Więc koniec z wypadami do kolegów i zaczynasz się uczyć. Masz poprawić wszystkie oceny w szkole, tak żeby rodzice byli z ciebie zadowoleni.
– To za dużo.
– Jak wolisz, pójdę do twoich rodziców i opowiem im wszystko, wtedy już nigdy nie dostaniesz samochodu do ręki, jeszcze postaram się, abyś nie dostał więcej pieniędzy na prawo jazdy, nowy samochód który zamierzałam ci kupić na osiemnaste urodziny.
– Mówisz poważnie.
– Tak, twoja decyzja słucham.
– Zrobię, co każesz, tylko nie mów rodzicom.
– Tylko pamiętaj że oceny mają być poprawione.
– Dobra.
– Twoi rodzice bardzo cię kochają, i nie chcą abyś przez swoją głupotę trafił na resztę lat do więzienia. Dziękuj Bogu, że był to tylko pies i uda się go wyleczyć, bo wtedy i ja bym ci tego nie wybaczyła.
– Dziękuję.
– Teraz idź spać dobranoc.
– Dobranoc.
Po kilku dniach Szymona ruszyło sumienie, wiedział że gdyby nie Weronika nie wiadomo co by się z nim stało, ponieważ kolega za to że wziął samochód, i go rozbił chciał zgłosić sprawę na policję. Dzięki Weronice unikną poważnych
nieprzyjemności i sprawę w sądzie, za jazdę samochodem bez prawa jazdy i wypadek. Postanowił opowiedzieć wszystko rodzicom, oraz ich przeprosił za swoje zachowanie, i Weronikę którą wielokrotnie obraził. Obiecał że się zmieni, i poprawi oceny w szkole. Alicja i Józef podziękowali Weronice, że pomogła uratować ich syna od wielkich kłopotów. Byli bardzo zdziwieni, bo sami nie wiedzieli jak zachować się w takiej sytuacji.
Weronika spotykała się z Krzysztofem, który zapraszał ją co jakiś czas do restauracji, do kina oraz wspólne spacery na łonie natury, które Weronika lubiła, ponieważ kontakt z przyrodą działał na nią uspakajająco. Elwira jej mąż uzgodniła z rodzicami, że razem wybiorą się do Polski spotkać się z Weroniką w tym celu zadzwonili do Józefa, aby wstępnie ustalić termin.
W Polsce Józef powiedział Alicji, że kiedyś obiecał Weronice przyjęcie z powodu tego, że się odnalazła. Alicja zaproponowała, że razem zorganizują to przyjęcie, ale tak, żeby Weronika nic nie wiedziała, bo chciała w ten sposób zrobić jej niespodziankę. Zaczęły się wielkie przygotowania do imprezy, która miała odbyć się w ich domu. Karolina z Szymonem wspólnie pomagali w przygotowaniach, do których przyłączył się Tomek z Martą i Krzysztof. Józef poprosił, żeby Weronika zajęła się firmą, bo już dawała sobie radę sama na stanowisku dyrektora, jednak od dłuższego czasu źle się czuła, i starała się to ukrywać aby nikogo nie martwić.
Zofia i Władysław cieszyli się, że w końcu spotkają się z Weroniką, córką ich zmarłego syna Wojtka, razem z Elwirą, jej mężem Adamem oraz córeczką Julią jadą do Polski. W dniu przyjazdu rodziny Weronika bardzo źle się czuła. Zamierzała iść do pracy. Alicja zobaczyła ze źle wygląda, kazała jej wrócić do pokoju i trochę odpocząć. Weronika zgodziła się bo wiedziała że dzisiaj nie da rady. Alicja powiedziała o tym Józefowi, który ją ucałował za to, że dba o córkę jego zmarłego brata. On na pewno by sobie tego życzył. Alicja powiedziała, że teraz traktuje ją jak swoją własną córkę. Wszyscy przyjechali i czekali w salonie, Weronika ubrana leżała i spała w swoim pokoju, wtedy wchodzi Karolina.
– Weroniko, obudź się wstań.
– Już wstaję, co się stało.
– Mogłabyś zejść na dół, mamy dla ciebie niespodziankę.
– Tak już idę.
Karolina razem z Weroniką schodzą po schodach, widzi że dużo osób czekają na nią.
W pierwszej kolejności podchodzi Elwira.
– Cześć jestem Elwira.
– Cześć.
– Jaka ty jesteś piękna.
– Dziękuję pani.
– Jaka pani Elwira, ciocia jestem twoją matką chrzestną. W końcu cię poznałam i bardzo się cieszę.
– Przepraszam, nie wiedziałam ciociu.
– Już nie przepraszaj, bo nie masz za co.
I przytulili się do siebie.
Podeszła Zofia.
– Jestem twoją babcią długo czekałam dziecko, aż cię zobaczę.
– Witaj babciu.
Weronika przytula starszą panią następnie podchodzi Waldemar.
– Jestem twoim dziadkiem.
I przytula ją do siebie.
Podchodzi Adam z małą Julią i mówi.
– Jestem Adam, mąż Elwiry, i to jest nasza córeczka Julia.
– Weronika podchodzi, głaszczę ją po buzi i całuje delikatnie.
Wtedy Józef.
– To jest nasz prezent dla ciebie, twoja impreza z okazji tego, że zostałaś odnaleziona.
Weronika rozgląda się po pokoju, widzi u góry balony i wstążki, na ścianie, razem z balonikami, duży kolorowy napis Witaj w domu Weroniko.
Weronice zaczynają z radości płynąć łzy po policzkach, bo pierwszy raz ktoś dla niej coś takiego zrobił.
– Bardzo dziękuję wszystkim za ten piękny prezent.
– Dziękuję za to że jesteście dzisiaj zemną.
– To wszystko jest takie piękne jesteście wspaniali.
W tym momencie Weronika zachwiała się upadła na podłogę i straciła przytomność. Każdy podchodzi do niej i zaczyna mówić jednak Weronika nie reaguje.
Próbują ją podnieść, wtedy Krzysztof bierze ją na ręce i kładzie na sofie. Jeszcze kilka razy próbowali, ale Weronika nie odzyskała przytomności postanowili wezwać pogotowie.
Weronika nieprzytomna trafia do szpitala.
Wszyscy razem samochodami jadą do szpitala, widać na ich twarzy zmartwienie.
– Boże chroń ją, nie pozwól by coś jej się stało. Proszę chroń ją od wszelkiego złego.
Zofia zaczęła odmawiać różaniec, wiedziała że w takich przypadkach tylko Bóg może pomóc. Zaczyna prosić Matkę Boską o wstawiennictwo i ratunek dla Weroniki.
– Przestań panikować wszystko będzie w porządku, może to tylko omdlenie z przejęcia, bo pierwszy raz wszystkich zobaczyła.
Waldemar próbował uspokoić swoją żonę, jednak wiedział że coś jest nie tak, bo Weronika od razu nie odzyskała przytomności.
Weronika ciężka choroba.
W szpitalu Weronika jest dalej nieprzytomna. Wszyscy czekają na korytarzu, Józef z Alicją i swoimi dziećmi, Karoliną i Szymonem, obok nich stoi Elwira z mężem i małą Julią oraz Tomek z Martą. Natomiast Krzysztof stoi przy drzwiach do sali, w której leży Weronika.
Podchodzi lekarz Igor i pyta.
– Państwo są rodziną pani Weroniki.
Wszyscy prawie mówią, że tak.
– Dużo jest was tutaj, to jest szpital niech pozostanie tylko jedna osoba.
Józef.
– Co z nią? Wszystko w porządku? Możemy ją zobaczyć.
– Pani Weronika odzyskała przytomność, ale jest słaba. Robimy jej badania. Musi zostać na razie w szpitalu, dopóki nie dowiemy się, jaka była przyczyna omdlenia.
– Możemy ją zobaczyć.
– Tak, ale pojedynczo i proszę, niech zostanie tylko jedna osoba, bo blokujecie korytarz.
Lekarz do Elwiry.
– Pani jest matką Weroniki.
– Nie.
– To proszę powiadomić jej rodziców.
– Dobrze.
– Może do nich zadzwonię, byłem u nich w domu.
Józef.
– Dobra zadzwoń, daj im znać, w końcu to jej rodzice.
Krzysztof zadzwonił do domu Weroniki. Odebrała Ewa powiedział jej, że musi przyjechać do szpitala.
W domu którym mieszkali Jan z Ewą, poprawiły się warunki. Już nie pili alkoholu i razem chodzili na terapię. Widać było że starali się zmienić, po tym, jak Weronika zaczęła im pomagać. Ewa miała nowe ciuchy i zostało wyremontowane mieszkanie, dostali nowe meble i duży telewizor z telewizją, na którym było dużo kanałów. Jan też ma nowe ciuchy i dostał zestaw sprzętu do majsterkowania. Jan lubił dorywczo się tym zajmować. Ewa dostała maszynę do szycia i zestaw materiałów, bo kiedyś szyła.
Ewa do Jana.
– Weronika jest w szpitalu, musimy do niej jechać.
– Znowu, co się jej stało.
– Nie wiem chodź jedziemy.
– Ja nigdzie nie jadę, nie lubię szpitali, ty jedź i wszystko mi opowiesz.
– Ale ty jesteś, jadę zadzwonię jak się czegoś dowiem.
– Dobra.
Każdy po kolei w szpitalu wchodził do Weroniki, pierwsze weszła Zofia babcia.
– Dziecko co ci jest.
Zofia głaszczę delikatni ją po głowie.
– Nie wiem babciu, zrobiło mi się słabo i już dalej nic nie pamiętam.
– Straciłaś przytomność i nie odzyskałaś jej. Wszyscy na korytarzu czekają, żeby się z tobą zobaczyć, dlatego nie mogę tutaj długo zostać.
– Dobrze babciu.
– Zdrowiej szybko i wracaj do domu, nim wyjadę z twoim dziadkiem do Ameryki.
Całuje w czoło Weronikę i wychodzi.
Następny wchodzi Waldemar, dziadek i mówi.
– Ale nas nastraszyłaś, masz szybko stąd wychodzić, bo musisz nas odwiedzić w Ameryce i słyszałem, że pracujesz w firmie jako dyrektor, jesteś nam potrzebna, szczególnie mojemu synowi Józefowi.
– Dobrze dziadku, postaram się wyzdrowieć.
Potem wchodzi Józef.
– Dziecko moje, co się z tobą dzieje? Nie możesz chorować, co ja zrobię sam w firmie bez ciebie? Jesteś mi potrzebna nie tylko w firmie, ale też w domu. Dużo zmieniło się dzięki tobie, masz się nie poddawać.
– Wujku, kocham cię i postaram się, aby szybko stąd wyjść.
– Wiesz dla mnie jesteś jak córka, od początku cię polubiłem i chciałem żebyś zemną pracowała, już nie chcę nikogo innego, tylko ciebie masz wracać szybko do domu. Muszę kończyć, bo jeszcze dużo osób czeka na korytarzu i pielęgniarki zaczynają się denerwować, bo zajmujemy dużo miejsca.
Całuje ją w głowę i odchodzi.
Tego dnia wszyscy byli u Weroniki, życzyli dużo zdrowia, w szpitalu została tylko Elwira z Tomkiem pozostali pojechali do domu.
Międzyczasie przyjechała Ewa, ale nie było jeszcze wyników badań i musiała czekać z Elwirą i Tomkiem na korytarzu, którzy nie chcieli za bardzo z nią rozmawiać, bo wiedzieli jak Jan i Ewa traktowali Weronikę.
Przyszedł lekarz i mówi.
– Pani jest matką Weroniki.
– Tak.
– To nie mam dobrych wieści dla pani.
– Co jej jest.
– Przykro mi, ma białaczkę i jest w zaawansowanym stadium. Jeżeli nie znajdziemy dawcy szpiku, pani córka może umrzeć.
– Jak to.
– O mój Boże.
Elwira siadła na krześle i mówi.
– Nie to niemożliwe, tylko nie to.
Elwira zaczęła płakać, wtedy podchodzi do niej Tomek i uspakaja ją.
Ewa weszła do sali, w której leży Weronika.
– Mamo jesteś.
– Tak kochanie, jak się czujesz.
Weronika nie może uwierzyć, pierwszy raz matka mówi do niej kochanie.
– Dobrze, mamo, co u taty.
– Dobrze, chciałam żeby jechał ze mną ale nie chciał, bo nie lubi szpitali.
– Wszystko w porządku, u was w domu mamo.
– Tak już nie pijemy i lepiej dogadujemy się z dziećmi. Jest dużo lepiej dzięki tobie.
– Ojciec jak się zachowuje.
– Też nie pije i trochę dzięki tobie majsterkuje. Widać że to lubi, ostatnio sąsiadom naprawił szafkę w kuchni.
– Mamo nie gniewaj się, ale wracaj do domu. Jestem trochę zmęczona, było tutaj dzisiaj dużo osób i chce mi się bardzo spać. Zadzwonię do ciebie.
– Dobra, zdrowiej szybko Pa.
– Pa, mamo, pozdrów tatę i wszystkich w domu.
– Dobrze pa.
Po tym dniu Weronika była bardzo zmęczona. Dużo osób było u niej i lekarzowi też się to nie podobało, że tyle osób jest na oddziale w szpitalu.
Wszyscy w domu, jak dowiedzieli się o chorobie Weroniki byli załamani. Każdy z rodziny poszedł zarejestrować się jako potencjalny dawca szpiku, bo liczyli, że może uda się i Weronika wyzdrowieje, nawet Ewa to zrobiła, tylko Jan nie chciał jechać do szpitala i zostać potencjalnym dawcą, nie lubił igieł i się tego bardzo bał.
Mijały kolejne dni, jak Weronika dowiedziała się, że jest tak poważnie chora, wyspowiadała się i przyjęła Pana Jezusa do serca, modliła się do Matki Bożej Pocieszenia, aby dała jej siłę psychiczną i fizyczną do walki z chorobą, nieważne jaki będzie koniec tej choroby. Zawsze prosiła w modlitwie aby rodzina nie cierpiała z jej powodu, i szybko się pogodzili z tym jak będzie musiała umrzeć, i żeby kochany Bóg przyjął ją do siebie.
Jan chciał wypić jak dowiedział się, że Weronika jest tak chora, wielokrotnie trzymał butelkę w dłoni.
Mijały kolejne tygodnie, pewnego razu Janowi przyśnił się sen w którym widzi jak Weronika umiera, cała rodzina na niego krzyczy, to twoja wina wynoś się z stąd. We śnie czuł się odrzucony i bardzo samotny, do tego jak by był w jakich ciemnościach. Sen był przerażający, Jan zbudził się spocony i zdenerwowany, wstał poszedł do kuchni gdzie schował jedną butelkę, otworzył i trzyma ją w dłoni. Wtedy nagle Janowi przypomniały się chwile jak skrzywdził fizycznie oraz słownie Weronikę bez powodu, pod wpływem alkoholu. Przypomniał sobie jak Weronika powiedziała ostatnio, że są rodziną, wierzę w ciebie tato. Jan tak chwilę stoi z butelką w ręku, w końcu wylewa zawartość butelki i mówi.
– Wybacz córko. Dam radę, Weroniko dam radę udowodnię ci to.
Ubiera się i jedzie do szpitala, w którym robi badania i chce zostać dawcą szpiku jednocześnie informuje, że jest ojcem Weroniki i chce ją zobaczyć. Wchodzi na salę i widzi, jak Weronika śpi. Podchodzi bardzo wolno siada przy niej i delikatnie łapie ją za rękę. Jan dłuższy czas tak siedzi potem dłonią głaszczę ją po głowie łzy płyną mu po policzkach. Po chwili wstał i odchodzi.
Dwa dni później dzwonią do Jana.
– Dzień dobry, z tej strony Igor, lekarz pani Weroniki. Czy mogę rozmawiać z panem Janem jej ojcem.
– Przy telefonie, proszę mówić. Co z Weroniką.
– Mam dobrą wiadomość. Po sprawdzeniu okazało się, że może pan zostać dawcą szpiku dla Weroniki. To jakiś cud, nie zawsze tak się udaje, żeby rodzice mieli zgodność.
– Ja nie jestem jej ojcem, bo Weronika została adoptowana przez nas, jak była mała.
– Proszę przyjechać do szpitala, jeszcze zrobimy kilka badań i może się uda, że Weronika wyzdrowieje.
– Dobrze już jadę.
Jan oddał szpik dla Weroniki, która po jakimś czasie wróciła do zdrowia. Wszyscy w domu na nią czekali, ubrali dom oraz przygotowali przyjęcie z okazji jej powrotu.
Weronika powrót do domu.
Krzysztof który cały czas odwiedzał Weronikę w szpitalu, czekał w ich domu, z dużym bukietem pięknych czerwonych róż.
Do szpitala po Weronikę pojechał Józef, powiedział jej że w domu nikogo już nie ma, dzieci są w szkole, tylko jest służba, Alicja pojechała do swojej ciotki.
Babcia i dziadek, oraz Elwira z Adamem i małą Julią wrócili do Ameryki.
Weronika jak to usłyszała, zrobiło jej się przykro, że nie będzie miała okazji pożegnać się z nimi.
Józef podczas rozmowy zauważył smutek na twarzy Weroniki, gdy dowiedziała się że w domu już nikogo nie ma, postanowił zmienić temat rozmowy, jednak Weronika nie była zbyt rozmowna.
Po przybyciu do domu, jak Weronika weszła do salonu, wtedy wszyscy razem.
– Niespodzianka.
W domu była cała rodzina Jan z Ewą i siedmioro rodzeństwem, Pawłem, Czesławem, Grześkiem oraz najmłodszą Marysią, Iwoną, Beatą i Gabrysią, z którymi się wychowała oraz Alicja z Karoliną i Szymonem, Tomek z Elwirą i Adamem, i małą Julią obok nich stoi Zofia z Waldemarem.
Dom był pięknie ustrojony na jej cześć.
Weronika stoi ze łzami w oczach, w tym momencie podchodzi do niej Krzysztof, klęka na jedno kolano i mówi.
– Kochana Weroniko, bardzo cię kocham i już nie widzę życia dalszego bez ciebie. Wyjdziesz za mnie.
Wyciąga duży pierścionek z brylantem.
Weronika stoi przez chwile wzruszona.
– Tak.
Wtedy Krzysztof wstaje, zakłada pierścionek na rękę i delikatnie całuje w czoło.
Obejmują się razem, wtedy wszyscy zaczynają bić brawo.
Podczas imprezy w której grała muzyka, ponieważ Tomek z Krzysztofem przygotowali sprzęt grający, z głośnikami który obsługiwał Szymon, aby można było zatańczyć w pięknie ustrojonym w balony i wstążki domu.
Zofia do Waldemara.
– Jestem taka szczęśliwa że mogłam tego doczekać, i zobaczyć jak córka naszego zmarłego syna Wojtka dzisiaj się zaręcza, myślałam że nigdy tego już nie zobaczę.
Waldemar.
– Kochanie ja zawsze miałem nadzieje. Po zawale który dostałem, zacząłem się codziennie modlić i prosić Boga, aby dał mi jeszcze nim umrę zobaczyć wnuczkę.
W tym momencie podchodzi Elwira.
– O czym tak rozmawiacie, że jesteście tacy poważni.
Zofia.
– Wspominamy chwile jak szukaliśmy Sylwię, to znaczy Weronikę bo teraz tak ma na imię.
– Mamo przestań już z ojcem myśleć o złych rzeczach. Weronika jest z nami cała i zdrowa i to jest najważniejsze, tamte złe dni minęły nie wracajcie już do tego.
Podchodzi Weronika.
– Babciu, a może tobie dziadku podać wam coś do picia, lub jedzenia, macie na coś ochotę.
– Nie dziękuję ci moje dziecko, tylko wspominamy z dziadkiem jak szukaliśmy ciebie.
Weronika podeszła do Zofii i Waldemara, objęła ich razem bo stali obok siebie, po chwili powiedziała.
– Teraz jesteśmy razem, dziękuję Bogu za to że mam taką wspaniałą rodzinę, proszę nie myślcie już o złych chwilach, bo będzie mi z tego powodu przykro jak będziecie smutni.
– Słyszałaś co mówi nasza wnuczka, musimy ją słuchać moja kochana żono, chodź idziemy zatańczyć.
Weronika do Elwiry.
– Ciociu to mój najwspanialszy dzień, że mogę świętować z wami mój powrót do domu i zaręczyny z Krzysztofem. Dziękuję Bogu i wam bardzo za to że tu jesteście.
– Ja też się cieszę że wyzdrowiałaś, i wróciłaś zdrowa do domu. Twoi rodzice dobrze się bawią.
– Chyba tak, prosiłam ich aby dobrze się zachowywali, nie pili alkoholu bo im nie wolno.
– Kiedy zamierzacie wziąć ślub z Krzysztofem, macie jakieś plany.
– Nie myślałam jeszcze o tym, nie będziemy się spieszyć, dla mnie najważniejsze jest, aby wszyscy w tym dniu byli razem. Chciała bym mieć ślub w Klasztorze, bo tam miałam pierwszą komunię świętą.
– Twoi rodzice, Kinga i Wojtek brali tam ślub, twój ojciec miał tam pierwszą komunię.
– Naprawdę nie wiedziałam o tym. Zawsze czułam że to jest wyjątkowe miejsce dla mnie.
Impreza trwała do późnego wieczoru, każdy dobrze się bawił, wszyscy byli bardzo szczęśliwi, że mogą w tym dniu świętować powrót do domu i zaręczyny Weroniki.
Weronika Wesele.
Minęło kilka miesięcy, rozpoczęły się przygotowania na wesele, na które byli zaproszeni wszyscy którzy znali Weronikę i jej rodzinę, było bardzo dużo osób. Józef chciał, żeby było szykownie i bogato, natomiast Weronika wolała skromnie, bo jej zależało gównie na tym, aby w Klasztorze przed Bogiem poślubić Krzysztofa z miłością oraz oddaniem przyjąć Pana Jezusa do serca.
Poprosiła wszystkich swoich przyjaciół oraz znajomych z pracy, żeby nie dawali kopert z pieniędzmi, tylko wpłacili na cele charytatywne, bo ona ma dużo pieniędzy i więcej już nie chciała. Na wesele zostali zaproszeni pracownicy z firmy, nawet nowa sprzątaczka pani Natalia.
Alicja jak była mała, nie było miłości w jej rodzinnym domu, rodzice nie chodzili do kościoła, byli wierzący ale nie stosowali się do przykazań kościelnych. To wszystko sprawiło że Alicja stała się osobą, która była zła na cały świat. Przez wiele lat nie chodziła do kościoła, uważała że jest to jej nie potrzebne, że to wymysł księży, dopiero jak przeprosiła Weronikę za swoje zachowanie, poczuła żal że była taką złą osobą w stosunku do Weroniki, pomimo tego ona jej przebaczyła i okazała miłość. Poczuła że musi iść do spowiedzi, bo potrzebuje przebaczenia od Boga i przyjąć Pana Jezusa do swojego serca . Alicja zaczęła bardzo żałować za swoje grzechy i namówiła Józefa aby poszedł z nią do kościoła. Dla niej był to najtrudniejszy dzień, przekonała się po spowiedzi że dzięki temu czuje się lepiej, że jest jej lżej.
Alicja razem z Józefem zaczęła chodzić w każdą niedziele do kościoła, raz w miesiącu spowiadali się i przyjmowali komunię świętą, przez to stawali się dla siebie milsi i życzliwsi. Alicja zauważyła że lepiej im się żyje i łatwiej pokonują wszystkie problemy w swoim życiu. Potrafili szybciej wzajemnie wybaczyć urazy, było mniej złości która nieraz niszczyła jej małżeństwo, za to pojawiło się więcej miłości i zrozumienia. Raz w miesiącu wspierali różne cele charytatywne.
Weronika pomimo tego że była bardzo bogata, dalej żyła skromnie i co miesiąc wpłacała kwotę na cele charytatywne i na swoją parafię, aby wspomagać jak może miejsce, w którym się modli i w którym jest Pan Jezus umieszczony w Tabernakulum.
W domu rodzinnym, w którym mieszkali Ewa i Jan brakowało najstarszego syna Jacka, który szedł na złą drogę i od początku brał przykład ze złego zachowania przybranych rodziców, zaczął pić oraz kraść, robił rozboje z innymi chuliganami w okolicy za to trafił do więzienia.
Józef traktował Weronikę jak córkę, namówił ją aby zamieszkała z nimi po ślubie.
Podczas ślubu Weroniki i Krzysztofa w Klasztorze, przed obrazem Matki Bożej Pocieszenia, powiedzieli sobie sakramentalne tak przed Bogiem do końca swoich dni.
Na weselu wszyscy świetnie się bawili do samego rana. Każdy wyszedł zadowolony, nie upił się tak żeby stracić kontrolę nad sobą, bo bardziej liczyło się dla każdego, aby dobrze się bawić, trochę potańczyć i spędzić miło czas razem. Nawet Jan z Ewą odmawiali picia alkoholu i do kieliszków lali wodę gazowaną, żeby nie urazić pozostałych gości. W ten sposób wznosili toasty, bo wiedzieli, że alkohol doprowadził ich do nieszczęścia i zguby, za które teraz płaci ich syn Jacek, odsiadując wyrok w więzieniu.
Podsumowanie
Historia Weroniki pokazuje, że można wyjść z najgorszych opresji, wystarczy tylko wiara w Boga i gorliwa modlitwa. Weronika stała się bardzo bogatą, ale czy Weronika byłaby milionerką gdyby jej ojciec nie pochodził z bardzo bogatej rodziny.
Tak, bo dla niej nie liczyły się rzeczy materialne, które każdy z nas zbiera całe życie, nie zdając sobie z sprawy z tego, że za jakieś czas wszystko, o co walczy i stara się zdobyć zostawi i za około sto dwadzieścia lat obcy ludzie będą rozporządzać jego mieniem.
Dla niej liczyły się tylko wartości duchowe i drugi człowiek nieważne, z jakimi wadami.
Swoje życie Weronika oparła na przykazaniach Bożych, które mówią jak ma się żyć, i się do nich stosowała pomimo różnych problemów i sytuacji które zaznała w swoim życiu ukierunkowała się na naukę, dzięki temu zdobyła wiedzę, która dała jej możliwość stać się sekretarką i asystentką dyrektora, który podkreślał, że tylko ją widzi na stanowisku dyrektora, nie wiedząc kim jest. To że Weronika miała bardzo dobre serce, była piękną kobietą sprawiło, że ludzie ją kochali, ci którzy z jakich powodów ją krzywdzili, pod wpływem jej dobroci zmieniali się, oraz stawali się lepszymi ludźmi.
Powieść ta jest przykładem, że zawsze trzeba iść dobrą drogą, że najważniejsze w życiu człowieka jest kochać Boga, stosować się do jego przykazań oraz kochać każdego człowieka jak własnego brata siostrę wujka lub ciocię. Jeżeli utożsamiasz się z postacią o imieniu Weronika, chcesz iść jej przykładem to wspomóż zbiórki charytatywne na stronie caritas , oraz na stronie siepomaga, wpłacając nawet złotówkę, bo wystarczy, że milion osób przeczyta tą powieść i postąpi tak jak ty, to uzbierają się miliony, oraz zarejestruj się na stronie dkms, i zostań dawcą szpiku, aby uratować czyjeś życie, bo nigdy nie wiadomo, czy w twojej rodzinie też ktoś nie będzie potrzebował pomocy, aby uratować życie, wtedy inna osoba postąpi tak samo, przyjdzie z pomocą. Życie jest takie krótkie i kruche, dlatego trzeba mieć wiarę, nadzieję i miłość w swoim sercu dla drugiego człowieka.
Koniec
Po przeczytaniu proszę dodać komentarz na stronie Głównej pod powieścią i krótkiego opisu, jak odbieracie treść powieści oraz oceny.
Wpisując:
Ocena 1 – Najgorsza
Ocena 2 – Mizerna
Ocena 3 – Może być
Ocena 4 – Dobra
Ocena 5 – Bardzo dobra
Ocena 6 – Super
Komentarze